„- To alternatywa dla coraz trudniej dostępnych na rynku franków szwajcarskich i drogiego złotego – uważa Jarosław Mastalerz, członek zarządu BRE Banku, trzeciego gracza na rynku kredytów mieszkaniowych. Co proponuje BRE? – Chcemy, by te kredyty stały się atrakcyjne. Wyłączenie ich spod działań rekomendacji S byłoby naszym zdaniem pozytywnym impulsem dla rynku, dlatego będziemy promować takie rozwiązanie – mówi […] Mastalerz. Jeśli nadzór przystałby na tę propozycję, zdolność kredytowa dla euro i złotego liczona byłaby tak samo (w tej chwili musi być ona wyższa tak jak dla kredytów walutowych). – Będziemy również zachęcać nadzór, aby rozważył wycofanie się z wymogu posiadania 20 proc. wkładu własnego dla kredytu w euro. A taki zapis znalazł się w projekcie nowej rekomendacji T – mówi Jarosław Mastalerz.”, czytamy.
„Do prób zrównania euro ze złotym zachęca planowane na połowę 2009 r. wejście Polski do strefy ERM2, w której kurs przez dwa lata będzie podlegał ograniczonym wahaniom. Nie będzie więc podstaw do obaw o wysokie ryzyko kursowe, które obecnie nakazuje nadzorowi rygorystyczne traktowanie kredytów w walutach obcych. Pomysł podoba się analitykom […].”, pisze „Dziennik”.
„[…] W przypadku rodziny, która może miesięcznie płacić 2,2 tys. zł raty, wyglądałoby to tak: w złotych na 30 lat dostanie 300 tys. zł kredytu (1,5 proc. marży plus 6,45 proc.
stawka 3M WIBOR), a gdyby na nowych warunkach zdecydowała się na euro, bank mógłby jej pożyczyć 385 tys. zł (2,5 proc. marży plus 3M EURIBOR 3,08 proc), czyli o niemal 30 proc. więcej. Przyczyną tej dysproporcji jest różnica w wysokości stóp procentowych. W Polsce podstawowa stopa wynosi 5,75 proc, w strefie euro jest to zaledwie 2,5 proc.
KNF na razie nie chce wypowiadać się na temat tych sugestii.”, podaje gazeta.
Rekomendacja T zakłada, że klient nie będzie mógł zaciągnąć kredytu, jeżeli wysokość raty przekroczy połowę jego miesięcznych dochodów netto. Nadzór narzuca ponadto obowiązek posiadania 20 proc. wkładu własnego w przypadku kredytów w walutach obcych. Banki będą zobowiązane do dokładnego badania zdolności kredytowej klienta, jego źródeł dochodów i aktualnego zadłużenia.
Więcej na ten temat w „Dzienniku”.
Na podstawie: Halina Kochalska