Na pierwszy rzut oka te niepomyślne wiadomości z rynku finansowego można byłoby tłumaczyć dość zaskakującą kandydaturą Sławomira Skrzypka na nowego szefa NBP. Więcej jednak wskazuje na zbieg okoliczności: ogłoszenia prezydenckiej kandydatury i zaistnienia czynników rynkowych osłabiających naszą walutę i kursy akcji. Jak bowiem wytłumaczyć jednoczesne wyraźne zwyżki cen polskich obligacji?
Rynek polskich akcji wykazuje już od pewnego czasu „zmęczenie hossą”. Po niepomyślnym przebiegu wczorajszej sesji na Wall Street większość indeksów europejskich odnotowała straty na początku czwartkowych notowań. Warszawska giełda nie należy więc do wyjątku. Z kolei złoty sygnalizuje oznaki zakończenia krótkoterminowego (kilkutygodniowego) trendu wzrostowego w stosunku do innych walut. Prawdopodobnie doszłoby do osłabienia i złotego i koniunktury giełdowej niezależnie od ogłoszenia kandydatury Sławomira Skrzypka.
Nowy prezes polskiego banku centralnego rozpocznie swoją pracę w bardzo komfortowych warunkach: niskiej inflacji, stabilnej waluty i szybkiego wzrostu gospodarczego. W dodatku wiele wskazuje na zgodność jego poglądów ekonomicznych z poglądami większości członków RPP. W tych okolicznościach może pozwolić sobie na kilkumiesięczne spokojne poznawanie specyfiki piastowania stanowiska szefa NBP. Rynek w zasadzie właśnie tego oczekuje w najbliższym czasie – niskiej aktywności banku centralnego w sferze decyzyjnej polityki monetarnej i przygotowywania do dużo trudniejszych warunków makroekonomicznych i rynkowych w następnych kwartałach. W takiej sytuacji rosną szanse na odniesienie sukcesu przez osobę o niewielkim doświadczeniu w sektorze bankowym. Rynek przyjmuje więc tę kandydaturę raczej wyczekująco, chwila próby nadejdzie zapewne dopiero w drugiej połowie 2007 r.