Dwa lata temu Apple przedstawił usługę, która miała zmienić krajobraz rynku płatności. Era plastiku i gotówki się kończy – tak twierdził technologiczny gigant. Do realizacji tych zapowiedzi jest jeszcze daleko, a schemat mimo szybkiego rozwoju ma przed sobą pokaźną dawkę zagrożeń.
Prezentując w październiku 2014 r. mobilny portfel Apple zapoczątkował nowy rozdział w historii płatności. Opowiadając się za oparciem schematu na kartach płatniczych i technologii NFC rozwiał rozterki amerykańskich banków, które gubiły się w gąszczu możliwości stwarzanych przez wybuch popularności smartfonów. Bankowcy chętnie dołączyli do inicjatywy giganta, ale również, co należy uznać za niebywałe osiągnięcie, zgodzili się z nim podzielić przychodami.
W ciągu dwóch lat Apple Pay trafił na kilka kolejnych rynków, w tym znacznie lepiej przygotowane pod względem infrastruktury akceptacji płatności zbliżeniowych – brytyjski i australijski. Za sukces można także uznać ciężko wypracowany kompromis z chińskimi bankami, który zaowocował startem platformy za Wielkim Murem na początku 2016 r. W międzyczasie jednak na rynku pojawiły się podobne inicjatywy innych graczy – Samsunga, Google, Huawei, Xiaomi. Amerykańskie banki także nieco odważniej zaczęły eksperymentować z m-płatnościami (chociażby Chase), a w 2016 r. obudzili się również detaliści od dawna zapowiadający stworzenie własnego rozwiązania.
Dziś Apple Pay na rodzimym rynku mierzy się z wyzwaniem zaktywizowania klientów. Sieć akceptacji rośnie, w czym pomogła migracja na standard EMV i związana z tym procesem wymiana terminali. Jak wynika jednak z badań śledzących aktywność użytkowników iPhoneów, odsetek osób, które wypróbowały płatniczą nowość pozostaje stabilny. Od początku 2016 r., w trzech kolejnych edycjach sondażu prowadzonego przez InfoScout wynik oscyluje wokół 18 proc. respondentów. Zaraz po premierze wskaźnik wyniósł blisko 50 proc., ale wówczas po nowe urządzenia sięgnęli przede wszystkim entuzjaści, gotowi wypróbować każdą nowość. Teraz baza posiadaczy smartfonów Apple z modułem NFC jest znacznie szersza – urządzenia trafiły do mas.
Niepokojąco wyglądają także doniesienia z Antypodów. Tam Apple spotkał się z silnym oporem miejscowych banków, które chcą mieć możliwość tworzenia własnych aplikacji płatniczych. Podobne postulaty wysuwane są także na rynku koreańskim. Typowe dla giganta z Cupertino podejście, polegające na zamknięciu kontrolowanego przez siebie ekosystemu, może okazać się w przypadku płatności ślepym zaułkiem. W najbliższym czasie okaże się, że potyczki o dostęp do NFC zapowiadają kłopoty Apple na innych rynkach.
Klienci polskich banków rozwojowi Apple Pay wciąż mogą przyglądać się tylko z daleka. Plotki o zbliżającej się premierze schematu w Polsce słychać coraz częściej, a niedawno możliwość płacenia iPhoneami zyskali np. Rosjanie. Być może na trzecie urodziny Apple Pay w końcu zawita nad Wisłę, gdzie płacenie smartfonem ma całkiem liczne grono zwolenników.