Dość niskie obroty każą przypuszczać, że mamy do czynienia ze zwykłą korektą po czterech sesjach wzrostów cen większości akcji. Skoro wartość handlu ledwie przekroczyła 1,5 mld zł, to znaczy, że chętnych do sprzedaży nie ma znowu aż tak wielu. Popyt w pełni kontroluje sytuację zwłaszcza na rynku średnich spółek. Indeks mWIG40 poszedł w górę o 0,4 proc., zaś sWIG80 – nawet o 0,7 proc. Oba indeksy też „zaliczyły” wprawdzie korektę, ale w odróżnieniu od indeksu największych firm – WIG20 – skończyła się ona jeszcze w ciągu sesji i na jej koniec indeksy były już na plusie.
Gdyby nie spółki telekomunikacyjne, to nastroje na warszawskiej giełdzie byłyby zapewne jeszcze lepsze. Ich indeks WIG-telekomunikacja zjechał aż o 1,4 proc., co można zrzucić na karb rosnącej konkurencji na rynku. Nowa sieć komórkowa Play startuje z dużym szumem i zapewne zdoła odbić trochę abonentów już istniejącym graczom na rynku. Na przeciwnej stronie giełdowej wagi znalazły się spółki budowlane – ich indeks, bodaj jako jedyny indeksów branżowych, poszedł w górę i to aż o 0,6 proc.
Jeśli na zagranicznych rynkach nie zdarzy się nic groźnego, to popyt na polskie akcje może powrócić, choć inwestorzy, kupując akcje, zapewne będą mieli z tyłu głowy ryzyko zahamowania rozwoju amerykańskiej gospodarki i potencjalne konsekwencje, jakie mogą z tego wyniknąć dla światowych rynków akcji. No, ale widmo recesji krąży nad USA już od wielu miesięcy, a w tym czasie indeksy giełdowe pobiły już niejeden rekord…