Jeśli myślicie, że sztuczna inteligencja zlikwiduje część zawodów i wpłynie negatywnie na rynek pracy, to macie rację, ale nie do końca. Jednym z głównych powodów sięgania po AI przez firmy jest bowiem potrzeba zasypania deficytu na rynku pracy – twierdzą analitycy firmy doradczej IDC.
Programiści, korektorzy, graficy, twórcy video, specjaliści odpowiedzialni za SEO i media społecznościowe – jeśli wierzyć prognozom, to oni mają przede wszystkim ucierpieć z powodu cyfrowej rewolucji i rozwoju generatywnej sztucznej inteligencji. Same firmy przyznają, że już na temat zastąpienia pracowników przez AI dyskutują. Według badań IDC dotyczy to 28% największych firm działających na naszym kontynencie. Co więcej, aż 78% planuje zastąpić do 20% swojej siły roboczej „cyfrowymi współpracownikami”. Gdyby bezwzględnie wierzyć tym liczbom, oznaczałoby to ogromne zmiany na rynku pracy. – I taki scenariusz jest prawdopodobny, szczególnie w krótkiej perspektywie. Pierwsze oznaki już widać, choćby w mediach, gdzie okazuje się np., że korektorów można chcieć zastąpić technologią – zauważa Ewa Zborowska, Research Director z firmy doradczej IDC.
Przyjmijmy, że jedna duża firma zatrudnia w Europie ponad 100 tys. osób, z tego w Polsce kilkanaście tysięcy. Z prostego rachunku wynika więc, że pracę mogłoby stracić – tylko w jednej firmie, w jednym kraju – nawet kilka tysięcy osób. W szerszej skali te liczby wyglądają znacznie bardziej przerażająco. Diabeł tkwi jednak w szczegółach.
Kilka milionów rąk do pracy mniej
– Sztuczna inteligencja wykorzystywana jest w naszych systemach informatycznych od kilku lat i pozytywnie wpływa na zatrudnienie. Do tworzenia takich rozwiązań niezbędni są bowiem specjaliści. Z kolei w przypadku naszych klientów widzimy, że automatyzacja bardzo często jest receptą na kadrowe braki. Doskonale widać to na przykładzie cyfryzacji magazynów, w których brakuje rąk do pracy. Zauważamy to szczególnie w magazynach e-commerce, gdzie obsługa zamówień jest realizowana przez manualne procesy. Sztuczna inteligencja nie wyeliminuje pracy ludzkiej, ale będzie ją wspierać, pomagając zoptymalizować obsługę procesów i wyeliminować błędy – zwraca uwagę Mikołaj Garbarek, dyrektor działu Systemy dla Logistyki i Transportu Publicznego w PSI Polska.
Wtóruje mu Karolina Pietz-Drapińska, odpowiedzialna za pion marketingu w Komputronik, który również wdraża narzędzia oparte na AI – Eksperymentujemy ze sztuczną inteligencją już od jakiegoś czasu i dostrzegamy obszary, które z powodzeniem można zautomatyzować. AI postrzegamy jednak w kategoriach usprawnienia pracy, dostarczenia dodatkowej wartości dla klientów dzięki współpracy człowieka z technologią, a nie redukcji etatów. Sztuczna inteligencja ma być wsparciem a nie konkurencją dla pracowników – przekonuje.
Z danych IDC wynika, że 78% firm w Europie już korzysta z automatyzacji albo realizuje pilotażowe wdrożenia tej technologii i jako główny powód podaje bynajmniej nie chęć zwolnień pracowników i redukcji kosztów, ale przeciwnie – właśnie zrekompensowanie ich braku. Szacuje się bowiem, że do 2030 r. liczba zatrudnionych na naszym kontynencie spadnie z 265 do 258 milionów. A to nie jedyny problem, z jakim muszą zmierzyć się pracodawcy.
– Są obszary, w których nie brakuje pracowników, ale w wielu innych jest deficyt. Dotyczy to nie tylko Polski, ale krajów UE. Dobitnie widać to w obszarze AI, gdzie tworzy się całkowicie nowy rynek pracy. Ktoś tę technologię musi zrozumieć, obsłużyć, wdrożyć, wprowadzić do organizacji w wymiarze zarówno technologicznym, jak i czysto ludzkim. Widzimy, że tych kompetencji nam dziś bardzo brakuje. Jednocześnie w pewnych obszarach, gdzie automatyzacja procesów może zastąpić ludzi, pracowników można zaangażować do nowych zadań pod warunkiem ich przeszkolenia i przekwalifikowania – zwraca uwagę Ewa Zborowska, Research Director z IDC.
Tomasz Kuciel z firmy Editel Polska zajmującej się automatyzacją komunikacji B2B zwraca uwagę także na inne kwestie, które zdają się przeczyć tezie o masowych zwolnieniach i fundamentalnej zmianie na rynku pracy z powodu rozwoju technologii, w tym także generatywnej sztucznej inteligencji.
– Pamiętajmy o tym, że w warunkach niżu demograficznego rąk do pracy jest i będzie coraz mniej. Europa się starzeje. Według danych Komisji Europejskiej połowa populacji na kontynencie ma ponad 44 lata, a 21% ponad 65 lat. Równolegle obserwujemy ewolucję oczekiwań pracowników (szczególnie młodszego pokolenia) wobec pracodawców oraz natury pracy – dążą oni do samorealizacji, angażowania się w zadania, które uznają za wartościowe, często preferując przy tym krótszy czas pracy. W rezultacie, gotowość do wykonywania rutynowych, powtarzalnych zadań drastycznie spada, co rodzi wyzwania dla firm. Właśnie tutaj ukazuje się obszar, w którym AI ma nie tylko możliwość, ale i pole do popisu, aby pokazać swoje możliwości – przekonuje Tomasz Kuciel z Editel Polska.
Faktycznie, w Europie jest coraz większy problem z obsadzeniem niektórych stanowisk. W drugim kwartale 2023 r., w krajach UE na rynku pracy było 2,7% wakatów. W skali krajów te liczby wyglądają już inaczej. W Holandii i Belgii szacowano je na 4,7%, natomiast w Austrii na 4,4%.
3-dniowy tydzień pracy? Możliwy, ale mało realny
Eksperci IDC podkreślają, że dzięki temu, że do 2025 roku już 45% dużych firm w regionie EMEA będzie wykorzystywać GenAI, podwoi się efektywność pracowników biurowych. To oznacza uwolnienie ich czasu. Czy oznacza to, że możliwe będzie wprowadzenie 3- lub 4-dniowego tygodnia pracy? Niekoniecznie. Deklaracje jasno wskazują, że uwolnione zasoby pracowników firmy będą chciały spożytkować na realizację innych ważnych dla nich projektów. W praktyce oznacza to, że pracownicy będą mogli wykorzystywać swój potencjał tam, gdzie będzie on najbardziej potrzebny, znacząco zmniejszając swoje zaangażowanie w realizację monotonnych i nudnych czynności, które można zautomatyzować. Może to dotyczyć m.in. przetwarzania danych – sortowania i kategoryzacji dokumentów oraz automatycznego generowania raportów i analiz czy też odpowiadania na standardowe zapytania klientów.
– Spójrzmy na proces przetwarzania faktur. Dziś w większości firm ten proces jest analogowy – wymaga manualnego przetworzenia dokumentów, ich przygotowania, wysłania – pocztą tradycyjną lub mailowo, akceptacji, powiązania faktur z zamówieniami, etc. Czynność ta nie dość, że jest czasochłonna, pracochłonna i kosztowna, to sprzyja też powstawaniu błędów. Ten proces można z powodzeniem zautomatyzować i proszę mi wierzyć: księgowi za to podziękują, nie będą protestować. W dużych firmach przetwarza się manualnie niekiedy setki tysięcy dokumentów księgowych miesięcznie. To nie ma sensu – przekonuje Tomasz Kuciel z Editel Polska, firmy będącej operatorem rządowej Platformy Elektronicznego Fakturowania.
Pozytywnym aspektem rozwoju technologii sztucznej inteligencji będą też inwestycje w pracowników. Zdaniem analityków IDC 60% dużych firm zmodernizuje sprzęt i oprogramowanie, aby poprawić ich doświadczenia i zmniejszyć liczbę odejść. Co więcej, przedsiębiorstwa będą inwestować w rozwój umiejętności pracowników, szczególnie tych technologicznych, co pozwoli zwiększyć firmom produktywność o 1 mld dolarów do 2026 roku.
Technologie bez człowieka nie mają sensu
Z analiz IDC płynie też inny ciekawy wniosek. Otóż okazuje się, że wdrażanie rozwiązań technologicznych opartych na sztucznej inteligencji zwiększa wydajność tylko wtedy, gdy w proces są zaangażowani pracownicy. Innymi słowy: wdrożenie technologii i pozostawienie jej samej sobie nie przyniesie oczekiwanych efektów.
– Zapytaliśmy firmy, które inwestują w automatyzację, o to, jaki ich zdaniem wpływ będzie miało wdrożenie generatywnej sztucznej inteligencji. Odpowiedzi były dość jednoznaczne. Najwięcej, bo 32% respondentów liczy na to, że AI oszczędzi czas i zwiększy produktywność pracowników, 30% spodziewa się lepszego przepływu informacji, a 23% możliwości realizacji bardziej dopasowanych szkoleń. Tyle samo ankietowanych wskazało, że oczekuje od AI podejmowania szybszych decyzji i wyeliminowania realizacji powtarzalnych czynności. Nikt z badanych nie wskazał na zmniejszenie kosztów wynikające z możliwej redukcji personelu – zwraca uwagę Ewa Zborowska z IDC.
Paradoksalnie wiele wskazuje na to, że w dłuższej perspektywie AI nie tylko nie doprowadzi do masowych zwolnień, ale wygeneruje popyt na nowe zawody. Z jednym zastrzeżeniem – Ktoś powiedział kiedyś, że AI nie zabierze ci pracy, ale człowiek, który umie korzystać z AI, już tak – zaznacza Ewa Zborowska z IDC.
Źródło: IDC