Wystartował nowy program rabatowy Alior Banku – Mapa Okazji. Rdzeniem usługi jest aplikacja oparta o geolokalizację. Tym różni się od innych tego typu programów, że z rabatów mogą korzystać nie tylko klienci Aliora. I mogą płacić gotówką.
Od wczoraj w Google Play i App Store dostępna jest aplikacja Mapa Okazji. To nowy program, obsługujący system rabatów Alior Banku. O ile systemy rabatowe nie są jakąś specjalną nowością na naszym rynku, o tyle oferta Aliora wyróżnia się nieco innym podejściem niż większość tego typu rozwiązań. Przede wszystkim rdzeniem programu rabatowego jest aplikacja mobilna z geolokalizacją. Żeby z niej skorzystać, nie trzeba być klientem Alior Banku. Każdy „obcy” klient może ją pobrać na swój telefon i zarejestrować. Będzie miał możliwość wykorzystania jednego, dowolnego rabatu. Na próbę.
Aplikacja opiera się o kody rabatowe. Przed dokonaniem zakupu klient informuje sprzedawcę, że chce skorzystać z rabatu, i pokazuje wygenerowany przez aplikację kod. Sprzedawca od razu obniża cenę towaru, a klient od razu płaci niższą cenę. Nie działa to zatem tak, jak w przypadku rabatów wykorzystujących moneyback, gdzie klient najpierw płaci pełną kwotę, a dopiero potem odzyskuje pieniądze.
Trzecią istotną różnicą, która wiąże się bezpośrednio z mechanizmem obniżania ceny już podczas dokonywania transakcji, jest możliwość opłacenia zakupów gotówką. Klient nie jest bowiem identyfikowany po karcie z logo Aliora. I to jest największa różnica w stosunku do podobnych systemów rabatowych.
Podczas rejestracji klient jest identyfikowany po adresie e-mail. Nie musi podawać loginów i haseł do systemu bankowości internetowej. System rozpozna od razu, czy zarejestrowany adres był podany podczas zakładania ROR-u w Alior Banku lub Alior Syncu. Jeśli tak, klient od razu będzie mógł korzystać z dowolnej liczby rabatów. Jeśli nie, będzie mógł wykorzystać tylko jeden kupon. Warto tu wspomnieć, że Alior ma w ofercie Konto Rozsądne z 5 proc. moneybackiem na zakupy spożywcze. Jeśli więc klient znajdzie na mapie punkt spożywczy oferujący rabat w programie Mapa Okazji, dostanie dodatkowo moneyback Aliora.
Na „Mapie Okazji” znajduje się obecnie ponad 1100 placówek handlowo-usługowych, należących zarówno do ogólnopolskich sieci (np. Centrum Wina, iSpot, Medicover, Molton Netia, restauracje Sphinx, restauracje WOOK, Swiss, Telepizza), jak i do lokalnych firm. Na dołączenie do programu oczekuje kolejnych 800 punktów. Istotną zaletą programu są setki mniejszych punktów handlowych, które nie należą do ogólnopolskich sieci. Znajdziemy tu np. mechaników samochodowych czy punkty oferujące usługi dekoracji wnętrz.
Sprzedawcy mogą kształtować rabaty na kilka sposobów. Mogą to być upusty procentowe, kwotowe albo inne – na przykład „2 w cenie 1”. Sprzedawca może też zarządzać, ile kuponów wystawia na sprzedaż. Współpraca z Aliorem to dla nich forma reklamy. Bank umieszcza ich sklep w aplikacji i pozwala dotrzeć do punktu nowym klientom. Powstała też strona internetowa dla klientów, którzy nie korzystają ze smartfonów: https://mapaokazji.alior.pl/.
Mapa Okazji to kolejny bankowy program rabatowy. Od razu nasuwa się skojarzenie z dużym programem rabatowym uruchomionym wiosną przez mBank – mOKAZJAMI. W odróżnieniu do Aliora oferta mBanku wykorzystuje klasyczny mechanizm moneybacku – płacisz całość, dostajesz zwrot.
Oczywiście oba banki uważają, że ich mechanizmy są lepsze dla klienta niż oferta konkurencji. Programy różni nie tylko sam mechanizm naliczania rabatu. Alior daje wybór dowolnych punktów na mapie (teoretycznie setki), mBank podsuwa spersonalizowane okazje. Na ile są one spersonalizowane, trudno powiedzieć. Być może tylko ja dostaję oferty zakupów w sieciach, z usług których nie korzystam. Oferta Aliora też nie jest bez wad – największe „skupiska” punktów rabatowych znajdują się w dużych aglomeracjach. Z biegiem czasu ma się to jednak zmieniać, bo partnerów pozyskiwać będą dyrektorzy regionalni. Na tę chwilę w programie rabatowym brakuje też sklepów internetowych. Choć, jak zapowiadają przedstawiciele banku, to też ma się wkrótce zmienić.
Wygasająca wojna cenowa zmotywuje kolejne banki do wdrażania podobnych programów rabatowych. Licytacja przeniesie się z niskich opłat za ROR-y w kierunku wartości dodanej do konta. Pojawiać się będą rabaty, premie czy innowacyjne usługi mobilne. Oczywiście największe profity zarezerwowane będą dla tych, którzy z oferty banku korzystają aktywnie. Dobrym przykładem takiego mechanizmu może być nowe konto BZ WBK. Klient, który przeniesie całe finanse do banku, zyska ponad 1,7 tys. zł premii.
Napisz do autora: [email protected]