To kwestia dobrej organizacji i odpowiedniego wsparcia technologicznego, dzięki temu decyzja o udostępnieniu środków może zapaść w ciagu 30 minut – mówi Tomasz Byczyński, dyrektor departamentu zarządzania rynkiem klienta indywidualnego w ING Banku Śląskim.
Podstawowym narzędziem oceny klienta jest tzw. scoring kredytowy, czyli system przyznawania punktów klientowi ubiegającemu się o kredyt. Są dwa rodzaje scoringu – behawioralny i aplikacyjny. Pierwszy z nich dotyczy osób, które starają się o kredyt, a jednocześnie mają konto w banku. System sprawdza, jak wyglądają przepływy na koncie i na tej podstawie określa zdolność kredytową. W przypadku scoringu aplikacyjnego, system informatyczny określa zdolność kredytową na podstawie informacji uzyskanych od klienta we wniosku kredytowym.
Każdy klient dostaje punkty
Podane przez klienta dane to informacje podstawowe takie jak wiek, wykształcenie, stan cywilny, zawód, ale także bardziej złożone, np. okres zatrudnienia w obecnym i poprzednim miejscu pracy czy liczba osób na utrzymaniu. Dane te przetwarzane są przez system komputerowy banku i według indywidualnie dla każdego banku ustalonych algorytmów, klient zdobywa liczbę punktów, która wyraża jego ocenę jako potencjalnego kredytobiorcy. System informatyczny ocenia poszczególne cechy klienta na podstawie doświadczeń banku, np. jeżeli osoby wykonujące określony zawód są rzetelnymi dłużnikami, to nowa osoba wykonująca taki zawód dostanie więcej punktów przy ocenie.
– W ten sposób system informatyczny banku może ocenić nawet 90 proc. klientów na podstawie informacji podanych przy wniosku kredytowym – mówi Łukasz Molenda, dyrektor ds. kredytów dla ludności z Banku Zachodniego WBK.
Banki nie tylko korzystają z indywidualnych systemów scoringowych, ale także z Biura Informacji Kredytowej. Instytucja ta gromadzi informacje na temat spłacanych zobowiązań przez klientów banków. BIK dysponuje danymi ponad 16 milionów osób na temat 41 milionów rachunków kredytowych. Dostęp do tak bogatej bazy danych usprawnia i uwiarygadnia ocenę klienta dokonywaną przez banki, tym bardziej że dostęp do bazy danych BIK to dla banku kwestia kilku minut.
Jak przekonuje Łukasz Molenda, sam fakt znalezienia się w bazie BIK nie powinien być powodem zmartwień.
– Można powiedzieć, że w tym momencie gorszą informacją jest brak informacji w BIK, trzeba pamiętać, że raport z BIK może być pozytywny i może zwiększyć wiarygodność klienta. W sumie najmniej na korzyść klienta działa brak informacji w BIK – uważa.
Osoby, które chciałyby sprawdzić, co na ich temat znajduje się w BIK, mogą zamówić raport na swój temat, płacąc za tę usługę 30 zł.
Idzie segmentacja
Wyrafinowany system oceny klienta służy także segmentacji rynku kredytów gotówkowych. – Różnicujemy oprocentowanie ze względu na dwa czynniki, wyższe oprocentowanie dotyczy kredytów udzielonych na dłuższy okres, natomiast drugim czynnikiem jest klasa ryzyka, do której należy klient, a te informacje uzyskujemy właśnie na podstawie oceny zdolności kredytowej – mówi Aleksandra Sawicka z Raiffeisen Banku.
Dlatego niektóre banki już różnicują oprocentowanie kredytów gotówkowych, stosując zakres od kilku do kilkunastu procent (jak Bank BPH, BZ WBK czy Raiffeisen).
– Myślę, że rynek będzie rozwijał się w tym kierunku, segmentacja jest dobra z punktu widzenia klienta, bo dobry klient taniej pożycza pieniądze, a jednocześnie rozszerza się krąg osób, które mogą – co prawda drożej – pożyczać od banku pieniądze – uważa Łukasz Molenda z BZ WBK.
– Staramy się być przejrzyści i nie stosujemy formuły oprocentowanie kredytu od, ale rynek będzie szedł w kierunku pokazywania przedziału cenowego kredytu – twierdzi Tomasz Byczyński.
15,5 mln raportów kredytowych o klientach udostępniło w 2007 roku Biuro Informacji Kredytowych