Bank oferuje 8,5 procenta w skali roku na lokacie 3 miesięcznej. „ Lokata Bogata” z całą pewnością będzie cieszyła się dużą popularnością – zwłaszcza, że część placówek BGŻ ma mocną pozycję na lokalnych rynkach, gdzie brak konkurencji.
Minimalna kwota wymagana do otwarcia trzymiesięcznej lokaty o stałym oprocentowaniu 8,5 proc. w skali roku, to jedyne 1000 zł. Co istotne nie ma górnej granicy deponowanej kwoty, przynajmniej dla statystycznego klienta detalicznego. Lokata jest zatem bardziej dostępna niż ta oferowana w MultiBanku (minimum 20 tysięcy), a do tego jest lepszą propozycją niż lokata w Nordea Banku, gdzie maksymalna kwota wynosi jedynie 10 tysięcy złotych.
Jak się można domyślać – lokaty nie da się założyć przez internet, a aby z niej skorzystać, należy posiadać lub otworzyć konto osobiste lub lokacyjne, na które trafią po 3 miesiącach zainwestowane środki wraz z odsetkami.
Lokatę będzie można założyć w oddziałach Banku BGŻ do końca października 2008 roku. Bank będzie wspomagał sprzedaż „Lokaty bogatej” kampanią reklamową opartą na haśle „Pieniądze są dla ludzi”. Ma ona ukazać Bank BGŻ jako instytucję przyjazną i rozumiejącą potrzeby swoich klientów.
Jak widać, BGŻ jest kolejną instytucją, która chce zebrać pieniądze z rynku. To oczywiście zmniejsza szansę wszystkich graczy na zebranie jakichś wyjątkowo dużych kwot. ING BSK, a wcześniej Lukas Bank dały przykład, że uderzenie wyprzedzające konkurencję jest czasami najlepsze – mimo, że później ich oferta nie do końca musi okazać się najlepsza.
WIBOR3M wynosi obecnie już 6,63%, przy stopach procentowych w wysokości 6%. Pokazuje to skalę problemu tylko częściowo – bo przecież na rynku są banki, które nie mogą pożyczyć pieniędzy na rynku międzybankowym za żadną cenę. Banki wolą wrzucać pieniądze do NBP za śmieszną obecnie cenę, niż ryzykować, że ktoś potem tych pieniędzy nie odda. Padają kolejne nazwy instytucji, które mogą mieć w tym momencie problemy. Prawda jest jednak taka, że podobnie jak na Zachodzie, również nasz rynek międzybankowy praktycznie zamarł. Każdy kto jeszcze jest nadpłynny, trzyma pieniądze na wszelki wypadek. Wszyscy czekają na uspokojenie sytuacji, a oczy skierowane są w stronę KNFu. Instytucja, która zazwyczaj stoi na straży klientów banków, tym razem wyjątkowo milczy jak grób, chociaż uspokajający sygnał bardzo by się obecnie przydał. Uspokaja prezes Skrzypek, nawet Prezydent, a KNF nie. No chyba, że coś się dzieje i dlatego nie chce tego robić? Taka ewentualność raczej nam jednak nie grozi. Mimo wszystko miło byłoby, żeby jednak KNF odzywał się w sposób widoczny, w tak istotnych dla każdego Polaka sprawach…
Warto podkreślić, że cały system bankowy, a szerzej finansowy, opiera się na zaufaniu. Wizerunek banku jako stabilnej instytucji należy obecnie do jednych z najważniejszych aktywów. To obecnie test dla PRowców i samych prezesów jak podchodzą, a często jak podchodzili do komunikacji z rynkiem. Wiele spraw trzeba będzie przemyśleć za chwilę ponownie.
Jak się potoczy obecnie sytuacja na rynku bankowym? Trudno odpowiedzieć, ale banki będą jeszcze przez długi czas miały kłopoty z odzyskaniem dotychczasowego wizerunku, który straciły wcale nie ze swojej winy… Należy mieć nadzieję, że sytuacja szybko się uspokoi. Bo trzeba przyznać. Upadek kolejnego banku gdzieś za granicą, jakoś przestał szokować. Nawet jeśli jest to jeden z większych graczy. I nie chodzi tu nawet o to, że to się dzieje gdzieś daleko. Człowiek się jakoś uodparna. I trzeba przyznaj jedno. Klienci banków w tych wszystkich krajach muszą się obecnie nieźle stresować…