„Do działań na rzecz pobudzania kredytów ma się włączyć NBP. Pierwsze, wtorkowe spotkanie z bankami komercyjnymi w sprawie tzw. paktu na rzecz rozwoju kredytów nie przyniosło konkretów. Ale bank centralny sugeruje, że byłby skłonny dostarczyć bankom więcej gotówki, o ile te zobowiązałyby się do udzielania kredytów.
Stanowisko w sprawie współczynnika wypłacalności łagodzi też KNF. Wczorajsza ‚Rzeczpospolita’ cytowała Andrzeja Stopczyńskiego, szefa pionu bankowego w Komisji, który oświadczył, że… nadzór wcale nie chce, żeby banki miały współczynnik wypłacalności powyżej 10 proc. KNF życzy sobie tylko, żeby banki z niskim współczynnikiem nie wypłacały dywidendy z ubiegłorocznego zysku. – Elastyczniejsze podejście nadzoru do zarządzania ryzykiem w bankach mogłoby znacznie bardziej zachęcić banki do udzielania kredytów, niż np. obniżenie rezerwy obowiązkowej od depozytów – komentuje Hanna Kędziora, analityk DM PKO BP.”, czytamy w „Gazecie”.
„Dobrą wiadomością dla banków jest też umocnienie złotego. Wprawdzie od kilku dni polska waluta znowu traci na wartości, ale większość analityków uważa, że to efekt przejściowy. – Złoty jest niedoszacowany. Jego notowania względem głównych walut powinny wzrosnąć jeszcze o 10 proc. – uważa Mark Mobius zarządzający funduszami Templetona.”, pisze dziennik.
Największy problem z uzyskaniem kredytów mają dziś firmy. W ubiegłym miesiącu przyrost kredytów dla przedsiębiorstw był zerowy. Banki coraz częściej wymagają dodatkowych zapezpieczeń kredytów obrotowych i kredytów w rachunku bieżącym. Bankowcy wolą udzielać drogich kredytów konsumpcyjnych klientom indywidualnym, niż kredytować firmy. Banki zaostrzyły także wymogi stawiane osobom zainteresowanym kredytem mieszkaniowym.
Więcej na ten temat w „Gazecie Wyborczej”.
Na podstawie: Maciej Samcik