Bezpłatne konto, ale za kartę trzeba płacić
Niektórzy klienci wobec zakrojonej na szeroką skalę akcji marketingowej „prowadzenie konta i wszystkie bankomaty za darmo“ poczuli się zawiedzeni, gdy dowiedzieli się, że będą musieli płacić 3 zł miesięcznie za korzystanie z karty debetowej do rachunku. Dziennikarze „Rzeczpospolitej“ zarzucili nawet Aliorowi, że „zapomniał poinformować“ o tej opłacie klientów, a dokopanie się do tej informacji „wymaga sięgnięcia do tabeli opłat i prowizji“.
Czy bank rzeczywiście ukrywa tę informację przed mniej dociekliwymi klientami? Sprawdziliśmy. Podczas rozmów na temat konta osobistego z pracownikami Aliora w jego placówkach informacja ta zawsze pojawiała się z inicjatywy pracownika banku. Wobec tego nie może być mowy o tym, że bank ukrywa tę informację. Również zarzut, że samodzielne uzyskanie informacji o opłacie za kartę debetową wymaga sięgnięcia do tabeli opłat i prowizji, wydaje się co najmniej nie na miejscu, ponieważ trudno wyobrazić sobie klienta, który nie powinien sięgnąć tam, przed założeniem rachunku w jakimkolwiek banku.
Lokata nocna: 11% czy 2,75%?
„Oprocentowanie 11% należy podzielić przez 2 bo jest to lokata nocna, kasa pracuje zatem 12 godzin na dobę i przez kolejne 2 gdyż pracuje jedynie połowa środków. Faktyczne oprocentowanie to zatem 2,75%:) To się nazywa wyższa kultura bankowości:)“ pisze na forum bankier.pl użytkownik. Inni zarzucają bankowi, że oferuje realne oprocentowanie 5,5% reklamując je jako 11%, dodając szeptem „od połowy środków“. Jak zatem naprawdę działa najbardziej kontrowersyjny produkt Alior Banku?
Połowa środków na rachunku z lokatą nocną jest co wieczór blokowana i uwalniana następnego dnia rano. Od zablokowanych środków naliczane są 11% odsetki i wraz z wkładem lokaty nocnej zwracane na konto rano. Nieprawdą jest, że bank pomniejsza odsetki o połowę z powodu tego, że środki blokowane są tylko na noc. Wynika z tego, że minimalne oprocentowanie „brutto” wszystkich środków na naszym rachunku to 5,5% w skali rocznej.
Dlaczego minimalne? Ponieważ może wynosić 5,5% „netto”, dzięki możliwości uniknięcia tzw. podatku Belki (podatek m.in. od zysków z lokat bankowych wynoszący 19%). Ponieważ odsetki wypłacane są codziennie, również podatek odprowadzany jest codziennie. Jeżeli kwota podatku naliczonego nie przekroczy 0,49 zł jest, zgodnie z przepisami skarbowymi, zaokrąglana do 0 zł.
Jak mówią pracownicy banku skuteczne omijanie podatku Belki jest możliwe jeżeli dzienne saldo na rachunku nie przekracza 16 500 zł. Równocześnie warto uważać, aby nieznacznie nie przekroczyć poziomu odsetek w wysokości 2,49 zł, ponieważ wtedy podatek od odsetek po zaokrągleniu wyniesie 1 zł. W skrajnych przypadkach, może się okazać, że efektywne opodatkowanie zysków z naszej lokaty nocnej wyniesie… 40%! (1 zł podatku od 2,5 zł odsetek). Podatek w wysokości 19% obliczany jest od zaokrąglonej do pełnych złotych kwoty odsetek. Uzyskana wartość po ponownym zaokrągleniu do pełnych złotych, jest kwotą podatku do zapłaty.
Czy jednak 11% od połowy środków bez podatku Belki to wszystko co można „wycisnąć“ z konta z lokatą nocną? Niekoniecznie. Jak zwracają uwagę pracownicy banku, realne oprocentowanie po roku może być wyższe niż 11% od połowy środków. Wynika to z tego, że odsetki kapitalizowane są codziennie i następnego dnia pracują razem z resztą naszego wkładu bankowego na nowe odsetki. Działa tu mechanizm procentu składanego, który skuteczniej zarabia niż analogiczne oprocentowanie z kapitalizacją roczną.
Darmowe przelewy, ale nie wszystkie
Bank oferuje darmowe przelewy drogą internetową na koncie osobistym, ale tylko pierwszych 50. Każdy następny kosztuje 0,75 zł. Dodatkowo wymagany do każdego przelewu kod sms kosztuje 0,30 zł, lecz pierwsze 10 kodów w miesiącu jest bezpłatne. Zatem przelew gotówki zlecony droga internetową może kosztować nas od 0,00 do 1,05 zł.
O ile można założyć, że granica 50 przelewów miesięcznie dla przeciętnego Kowalskiego jest trudna do przekroczenia, o tyle płatne kody sms, które w wielu konkurencyjnych bankach są standardowo bezpłatne, nie sprawiają dobrego wrażenia. Na szczęście istnieje metoda, aby uniknąć tej opłaty. Wystarczy przelew zdefiniować jako „zaufany“ a do jego autoryzacji nie będzie wymagany kod sms. Taki mechanizm rozczarowuje, ponieważ skłania klienta do oszczędzania kosztem bezpieczeństwa.
Lokata rekomendacyjna 10% rocznie
W tej chwili najprawdopodobniej najwyżej oprocentowana lokata roczna na rynku bankowym. Warunkiem jej założenia jest przyprowadzenie drugiej osoby, która również założy lokatę na identycznych warunkach. Wartość lokaty nie może być niższa niż 1 000 zł i wyższa niż 180 000 zł. Czy osobą rekomendowaną może być członek rodziny? Oczywiście tak. Dlatego też problem znalezienia osoby rekomendowanej nie istnieje, ponieważ można po prostu podzielić nasze środki na dwie lokaty – własną i dla zaufanej osoby rekomendowanej. Pamiętać przy tym należy, że ta oferta banku, zgodnie z regulaminem, kończy się 31 grudnia tego roku.
Bank przyjazny środowisku
Symbolem proekologicznego nastawienia Alior Banku miała być rezygnacja ze zbędnych dokumentów w formie papierowej i zastąpienie ich dokumentami elektronicznymi. Czy to się bankowcom udało? Wystarczy zajrzeć do dowolnej placówki Alior Banku aby przekonać się, że niestety nie. Biurka „zawalone“ papierami i pracownicy, którzy otwarcie przyznają, że system nie jest jeszcze na tyle sprawny, aby mógł zastąpić tradycyjne dokumenty.
Ponadto, czy drobna oszczędność papieru ma jakikolwiek wpływ na środowisko? Niekoniecznie, ale to sympatyczny symbol zmian w podejściu bankowców do zagadnienia ochrony środowiska. Dlatego Alior, przynajmniej na razie, stara się być bankiem przyjaznym środowisku, ale tylko symbolicznie.
Alior Bank – działa?
Najwięcej wątpliwości wśród potencjalnych klientów wzbudza sprawność nowego banku. Czy oby na pewno wszystkie procedury zostały dokładnie przemyślane, a bankowcy w melonikach przed startem mieli zapięte wszystko na ostatni guzik? Pewne przesłanki pozwalają w to wątpić.
O kłopotach z kanałem internetowym pisał niedawno Michał Macierzyński. O niedopracowaniu procedury związanej z zakładaniem konta do niedawna można było się przekonać samodzielnie w placówce banku, gdzie tablety służące do podpisywania dokumentów odmawiały współpracy. Dodzwonienie się na infolinię jest obecnie trudniejsze niż do konkursu audiotele. Są to oczywiście detale, ale „wyższa kultura bankowości“ do dbałości o takie detale zobowiązuje.
Bank broni się, tłumacząc, że cały czas wdrażane są rozwiązania mające usprawnić wszystkie procedury związane z obsługą klienta. I faktycznie widać poprawę, bo coraz więcej procedur w placówkach po prostu „działa“. Niestety właściwy czas na „wdrażanie“ był przed startem i obecnie bank wystawia się na surową ocenę klientów.
Objawy nieprzygotowania widać również na polu pozadetalicznym. Zgodnie z wewnętrznymi założeniami banku od początku grudnia ruszyć miała bankowość inwestycyjna, związana głównie z funduszami inwestycyjnymi. Alior chciał poza ofertą zewnętrznych towarzystw inwestycyjnych wystartować z własnymi funduszami. Niestety jej start się opóźni. Nieoficjalnie wiadomo, że ma szansę ruszyć jeszcze w tym roku, a dopiero w styczniu może zostać uruchomione biuro maklerskie.
Skąd się biorą mity?
Na gruncie promocji bank osiągnął sukces – nie tylko w branży bankowej, ale również wśród osób zupełnie niezwiązanych z bankowością marka Alior jest rozpoznawalna. Niestety największy nacisk położony został na informowanie klientów o ofercie banku w sposób hasłowy, stąd większość potencjalnych klientów „coś słyszała“ o ofercie Aliora, najczęściej jednak wiedza ta nie jest nawet zbliżona do pełnej.
Wśród klientów nastawienie do banku przybiera dwie skrajne formy: od zachwytu nad eksponowanymi w reklamach mocnymi stronami Aliora, do poczucia, że bank nie mówiąc wszystkiego wprost, gra nieuczciwie. W obu wypadkach winny jest brak kompleksowej informacji o ofercie w środkach masowego przekazu. Być może jednak bankowcy Aliora dochodzą do wniosku, że nie ważne co się mówi, ważne żeby mówili. Z tego punktu widzenia promocyjny sukces banku jest faktem.
Jarosław Ryba / Bankier.pl