Jeśli ktoś miał wątpliwości, gdzie znajdują się centra finansowego świata, to dziś mógł się o tym przekonać. Obchody Dnia Pamięci w Stanach Zjednoczonych i święto bankowe w Londynie sprawiły, że na pozostałych giełdach panował całkowity marazm.
Poniedziałkową sesję warszawskie indeksy zaczęły od wzrostów po 0,3 proc. Jedynie wskaźnik średnich spółek zyskiwał 0,1 proc. W ciągu pierwszych godzin handlu zmieniło się na rynku tyle, że mWIG40 zbliżył się do poziomu piątkowego zamknięcia, a sWIG80 zwiększył skalę zwyżki do 0,4 proc. Mogliśmy obserwować obrazek typowy dla dni, w których Amerykanie mają święto. Brakowało też publikacji makroekonomicznych. Zmiany wartości indeksów były więc kosmetyczne. Niedźwiedzie przed południem zdołały na chwilę przestraszyć, spychając wskaźnik największych spółek o dziewięć punktów poniżej poziomu otwarcia i niemal doprowadzając do jego spadku pod kreskę. Kupujący przeprowadzili jednak szybką kontrę i niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Po tych emocjach zapanował spokój i WIG20 poruszał się w bok w przedziale zaledwie kilku punktów.
W gronie naszych blue chipów sytuacja nie była zbyt zróżnicowana. Wyróżniały się jedynie akcje Kernela, rosnące o 2,7 proc. Poranny wyskok walorów GTC o 1,7 proc. został szybko zniwelowany. Do miana wiceliderów liderów pretendowały zwyżkujące po ponad 1,5 proc. papiery BRE i CEZ. O około 1 proc. w górę szły akcje Pekao. Skala zwyżki papierów PKO była o połowę mniejsza. Niezbyt imponującą siłę straciły już na początku sesji akcje KGHM, którymi prze większą część dnia handlowano po cenie nieznacznie niższej niż ta z piątkowego zamknięcia. Także walory naszych rafinerii nie błyszczały, zyskując zaledwie po 0,1-0,2 proc. Nie dość, że zmiany kursów akcji większości spółek były niewielkie, to dochodziły do tego jeszcze niespotykanie niskie obroty. Około godziny 14.00 nie przekroczyły one jeszcze nawet 300 mln zł.
Na głównych giełdach europejskich ruch nie był większy niż w Warszawie. Paryski CAC40 po porannym wyskoku o 0,3 proc. i kontrze podaży ustabilizował się w okolicach o 0,1 proc. ponad poziomem piątkowego zamknięcia. Indeks we Frankfurcie walczył z nudą nieco dłużej. Zaczął minimalnie nad kreską, podskoczył po kilkunastu minutach handlu o prawie 0,6 proc., pokonując na chwilę poziom 7200 punktów. Późnej uległ podaży ale ponownie zaatakował okrągłą barierę i wreszcie dał za wygraną, zadawalając się zwyżką o 0,4 proc. Londyńskie City obchodziło święto bankowca. Słabo prezentował się nasz region. W Sofii indeks tracił prawie 1,5 proc., w Budapeszcie zniżka sięgała 1 proc., w Bukareszcie i Tallinie indeksy szły w dół po 0,3 proc. Na niewielkim plusie trzymały się Ateny i Madryt, mimo nieustających spekulacji w kwestii pomocy dla Grecji, jednak pod konieć dnia ATGI nie wytrzymał i poszedł w dół o 2 proc. Do tego pojawiły się informacje, że Irlandia też może potrzebować dodatkowego wsparcia.
Ostatecznie WIG20 wzrósł o 0,16 proc., WIG o 0,14 proc., a sWIG80 o 0,59 proc. mWIG40 stracił 0,14 proc. Obroty wyniosły 552 mln zł.
Źródło: Open Finance