Spekulacje o kłopotach Citigroup nasiliły się w ubiegłym tygodniu, kiedy to w ciągu kilku dni kurs spółki spadł o 60% i po raz pierwszy od 1995 roku wyniósł mniej niż 5$. Okazało się, że przecena akcji Citigroup nie była bezzasadna.
Amerykański Skarb Państwa obejmie uprzywilejowane akcje Citigroup (przynoszące 8% odsetek w skali roku) dając w zamian 20 mld dolarów. Wcześniej w ramach programu TARP firma otrzymała od rządu 20 mld $. Poza tym rząd USA otrzyma warranty na zakup 254 mln akcji Citigroup po cenie 10,61$. Opcja ta ma umożliwić podatnikom partycypację w ewentualnych zyskach banku.
Jednak najbardziej kosztowne mogą się okazać gwarancje udzielone na „toksyczne” aktywa Citigroup – chodzi głównie o obligacje powiązane z kredytami hipotecznymi. Kwota gwarancji to 306 mld dolarów, z czego pierwsze 10% strat zobowiązał się pokryć sam Citigroup.
Nowy zarząd Citigroup i jego prezes Vikram S. Pandit wyraźnie wierzą w spółkę i kupili 1,3 mln akcji zarządzanego przez siebie banku. W ubiegłym tygodniu zarząd Citigroup ogłosił zwolnienie 52 tys. pracowników (15% załogi) i wygenerowanie oszczędności w kwocie 2 mld $ rocznie. Zaufanie do firmy ma też jej największy udziałowiec – saudyjski książę Alwaleed bin Talal, który zapowiedział zwiększenie swoich udziałów z 4% do 5%.
We Frankfurcie akcje Citigroup drożeją o przeszło 40%.
K.K.