Ta decyzja, sprzeczna z nadziejami inwestorów, wywołała na rynkach akcji falę spadków na olbrzymią skalę. Również inne giełdy szerokiego rynku finansowego zanotowały ucieczkę kapitału w kierunku bezpiecznych instrumentów, choć złoto – tradycyjnie uważane za najlepszą przystań inwestycyjną w niepewnych czasach – nie odnotowało spektakularnych wzrostów.
Decyzja Kongresu rozpoczęła kolejną debatę – co w zamian, co dalej? Niewątpliwie administracja Stanów Zjednoczonych nie składa broni i szykuje nowy projekt. Taki krok jest niezbędny, ponieważ w związku z problemami z pozyskiwaniem kapitału zarówno na konsumpcję, jak i inwestycje doświadczyć możemy nowego typu efektu „drugiej rundy”, gdzie zastój w inwestycjach i konsumpcji doprowadzić może do głębokiej recesji. Bank centralny, który ma coraz większy problem z zasilaniem sektora w płynność (niewielka ilość papierów skarbowych w bilansach Fed) będzie nadal dążyć do zredukowania kosztów pieniądza na rynku międzybankowym. Natomiast rząd, z jednej strony może szykować plan zasilania pieniędzmi bezpośrednio rynków nieruchomości, bądź zapewnienia miękkiego lądowania poprzez szereg pakietów stymulujących gospodarkę. W naturalny sposób proces ten jest dość rozległy. Na konsekwencje odrzucenia tzw. „planu Paulsona” i efekty nowych potencjalnych zabiegów władz, trzeba będzie długo czekać. Nie będzie zatem zaskoczeniem szeroki zakres wahań cen akcji, obligacji i surowców.
Fala kryzysowa dotarła już do Europy. Kolejne tygodnie mogą obfitować w informacje o poważnych kłopotach europejskich instytucji finansowych. Być może fala ta utraciła już impet, jednak nadal może wyrządzać znaczne szkody. Nie wykluczone, iż zdoła mocno zachwiać również azjatyckim sektorem finansowym.
Silną już dezorientację na rynkach dodatkowo podsyca fakt, że większość inwestorów przyjmuje defensywną postawę, a tylko nieliczni szukają wyjątkowych okazji inwestycyjnych.
Michał Poła, analityk New World Alternative Investments