W ostatnich trzech miesiącach minionego roku z płatnościami rat kredytowych zalegało 7% Amerykanów mających kredyty hipoteczne, a zajęcia domów doświadczało 3,3%. Odsetek rozpoczętych procedur zajęć domów w I kwartale tego roku wyniosła 1,37% wobec 1,08% kwartał wcześniej. Najbardziej do wzrostu w tym względzie przyczynili się kredytobiorcy o największej wiarygodności (tzw. prime). To przeciwne zjawisko do tego, które występowało w ubiegłym roku, gdzie utratą domów byli zagrożeni głównie kredytobiorcy najwyższego ryzyka (tzw. subprime). W pierwszej grupie już 2,5% kredytobiorców doświadcza zajęcia domu, w drugiej jest ich 14,3%. Równocześnie 6,1% najlepszych klientów ma kłopoty z bieżącą spłatą rat. Wśród najbardziej ryzykownych ten odsetek sięga 25%.
Pogarszająca się sytuacja w tym zakresie jest pochodną szybko rosnącego w Stanach Zjednoczonych bezrobocia. Te dane nabierają dodatkowego znaczenia w kontekście ostatniej zwyżki rentowności długoterminowych obligacji, wyznaczającej koszt kredytu hipotecznego o stałym oprocentowaniu, który jest najpopularniejszą formą zadłużania się na kupno nieruchomości. W minionym tygodniu oprocentowanie podniosło się do 4,91% z 4,82% tydzień wcześniej. Tym samym pojawiają się coraz odważniejsze głosy, że polityka Rezerwy federalnej, mająca na celu zredukowanie obciążeń z tytułu obsługi kredytów hipotecznych, jest nieskuteczna. W tym tygodniu obserwujemy dalszy wyraźny wzrost dochodowości długoterminowych obligacji w Ameryce.
Informacje o narastających trudnościach z obsługą zobowiązań przez zadłużonych z tytułu kredytów hipotecznych wpisuje się w ostatnią serię słabych danych z rynku nieruchomości w USA. Rekordowo niska jest aktywność budujących, o czym świadczy mała liczba rozpoczętych budów i pozwoleń na budowę. Maleje nadal zainteresowanie kredytami hipotecznymi, na co wskazuje indeks MBA. Ceny domów na rynku wtórnym spadają nadal w bardzo szybkim tempie – w kwietniu o 15% r/r. Na rynku pierwotnym trwa zastój, o czym przekonały dzisiejsze dane o sprzedaży domów (mieliśmy rozczarowanie, bo znaleźli się kupcy jedynie na 352 tys. domów, a liczono, że będzie to 360 tys.). Znacznie zwiększyły się zapasy nie sprzedanych domów na rynku wtórnym (do 3,97 mln, co odpowiada 10,2 miesiącom sprzedaży przy aktualnej aktywności rynku).
W kontekście tych wiadomości trudno mówić o przezwyciężaniu negatywnych tendencji na rynku nieruchomości w USA. To zaś jest kluczowe z punktu widzenia możliwości wyraźnego odrodzenia tamtejszej gospodarki.
Krzysztof Stępień