Złoty cały czas rośnie w siłę. Wczoraj zbliżył się do kluczowych poziomów na euro. Już kilkakrotnie w tym momencie nasza waluta zawodziła. Czy teraz też tak będzie?
Poniedziałkowa sesja na rynku walutowym być może nie była tak spektakularna jak wzrosty na GPW, ale także i tu rodzimi inwestorzy mogą być zadowoleni. Złoty zyskał do wszystkich głównych par walut. Tradycyjnie najlepiej widać to było na parze dolarowej, gdzie kurs ustanowił nowy lokalny dołek – 2,73 złotych. Niewielkie, ale także wzrosty zanotowano na franku szwajcarskim, który już prawie osiągnął poziom 2,7 złotych.
Najtrudniej jednak wiedzie się naszej walucie w odniesieniu do euro. Ostatnie dni zakupu złotego przez inwestorów zagranicznych przyczyniły się do znacznego spadku kursu EUR/PLN – wczoraj za euro płacono 4,08 złotych. W przeciągu ostatnich 10 sesji kurs obniżył się już o 5,3 proc., lub jak kto woli o ponad 20 groszy. To cieszy, bo złoty wreszcie reaguje zgodnie z zagranicznymi rekomendacjami zagranicznych instytucji dotyczącymi naszego PKB. Oczywiście problem deficytu budżetowego w przyszłym roku nadal pozostaje nierozwiązany – ale rynek zdaje się wierzyć, że albo jakaś reforma/kotwica rządowa lub inna sztuczka księgowa ostatecznie nie dopuści do przekroczenia magicznej granicy 55 proc. relacji długu publicznego do PKB.
Kurs EUR/PLN wydaje się obecnie kluczowy dla dalszego umocnienia się naszej waluty ogólnie. O ile dolar wciąż znajduje się pod bardzo dużą presją spadkową, to euro wręcz przeciwnie. Podczas ostatnich miesięcy kurs EUR/PLN wielokrotnie odbijał się od poziomu 4,06 zł. właśnie wtedy, gdy wydawało się, że naszej waluty już nic nie powstrzyma. Z pewną dozą ostrożności należy się więc przyglądać notowaniom euro, które aby potwierdzić siłę naszej waluty musi ustanowić nowy dołek.
Kolejne dni powinny przynieść rozstrzygnięcie tej sytuacji. Dziś poznamy ważne dla euro dane o bilansie handlu zagranicznego Eurolandu. Jutro z kolei wypowiadać publicznie będzie się prezes EBC Jean Claude-Trichet oraz pojawią się informacje na temat salda rachunku bieżącego Strefy Euro. Obydwa raporty powinny wyjaśnić tym samym sytuację na parze eurodolara, który doszedł wczoraj w okolice szczytu przy 1,5, ale go jeszcze nie pokonał. Gdyby to się stało, prawdopodobnie pozytywnie przełożyłoby się to na notowania i GPW i złotego – w ramach, jak mówi już nieco oklepane tłumaczenie: większej skłonności inwestorów zagranicznych do ryzyka.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo
