Dodatkowa płynność uwolniona w czwartek przez banki centralne z Europy stała się katalizatorem dla podtrzymania dobrych nastrojów wśród inwestorów, którzy najwyraźniej już zapomnieli, co budziło ich obawy jeszcze kilka dni temu.
Najpierw Bank Anglii nieoczekiwanie rozszerzył program skupu obligacji o 75 mld funtów do 275 mld funtów w ramach ochrony brytyjskiego rynku przed skutkami zawirowań na kontynencie europejskim. Później prezes EBC Jean-Claude Trichet na swojej ostatniej konferencji prasowej zakomunikował, że bank odnowi program skupu obligacji zabezpieczonych na kwotę 40 mld euro, a także do końca roku przeprowadzi dwie aukcje nielimitowanych rocznych pożyczek dla banków komercyjnych, aby nie doprowadzić do wyschnięcia rynku kredytowego w związku z kryzysem zadłużenia na Starym Kontynencie. Europejski Bank Centralny będzie też kontynuować pożyczanie w ramach regularnych operacji refinansowych do lipca 2012 r. Stopy procentowe zostały utrzymane na niezmienionym poziomie, choć część rynku domagała się powrotu do obniżek kosztu pieniądza. EBC nadal jednak musi dbać o poziom cen w gospodarce strefy euro, a skok inflacji HICP do 3 proc. r/r we wrześniu wobec 2,5 proc. w sierpniu stoi na przeszkodzie cięcia stóp procentowych. Wczorajsze decyzje banków centralnych przypominają zeszłoroczne działania Rezerwy Federalnej USA, która w listopadzie 2010 r. uruchomiła program skupu aktywów, tzw. QE2. Inwestorzy podbudowani faktem, że ryzyko niewypłacalności europejskich banków maleje, ponownie kupowali przecenione akcje spółek, przynosząc 2-4 procentowe wzrosty indeksów giełdowych po obu stronach Atlantyku. Rozwianie obaw o obniżkę stóp procentowych w strefie euro uwolniło też euro, które kontynuowało odrabianie strat wobec dolara ponad poziom 1,34.
Optymizm rynkowy wciąż jednak pozostaje kruchy i w każdym momencie może zostać zakłócony. Przynajmniej do 11 października trzeba będzie poczekać, aż ostatnie państwa ratyfikują zmiany w EFSF (Malta w poniedziałek, Słowacja we wtorek). Szczególnie wynik głosowania w parlamencie naszego południowego sąsiada wciąż pozostaje niepewny. Opozycja uzależnia poparcie zmian w funduszu od dymisji rządu, jak również w samej koalicji nie ma jednomyślności. Także z ogłoszeniem pełnego uspokojenia nastrojów na rynkach finansowych nie należy się zbytnio spieszyć, choć taki moment wydaje się coraz bliższy.
Dziś w centrum uwagi będą znajdować się wrześniowe dane z amerykańskiego rynku pracy. Po fatalnym raporcie za sierpień, kiedy zatrudnienie w sektorze pozarolniczym nie zmieniło się, teraz oczekuje się wzrostu liczby miejsc pracy o 55 tys. To wciąż za mało, żeby obniżyć stopę bezrobocia z obecnego poziomu 9,1 proc. Amerykańskiej gospodarce potrzeba przyrostu miejsc pracy o co najmniej 150 tys. miesięcznie, aby obniżyć bezrobocie o 1 pkt. procentowy. Oczekiwania co do dzisiejszego raportu nie są wygórowane, toteż odczyt zbliżony do prognoz powinien pozwolić utrzymać pozytywny sentyment na rynkach finansowych.
Sytuacja na rynku złotego od ostatniej doby nie uległa zmianie. Strefa 4,36-4,37 na parze EUR/PLN wciąż stawia silny opór przed dalszymi spadkami i dopiero przyszły tydzień może poprawić notowania polskiej waluty.
Źródło: Dom Maklerski AFS