Poranek był wyjątkowo spokojny jak na 1-procentowe spadki w USA dzień wcześniej. Bezładne falowanie rynku wokół 3450 pkt na głównym indeksie trwało do godz. 13.40, kiedy pojawił się impuls wzrostowy. Jednocześnie złotówka zyskała skokowo o całą figurę do dolara i euro. Przyczynił się do tego ujawniony raport agencji S&P500, podnoszący rating dla Polski. Długoterminowy rating w walucie zagranicznej podniesiono do A- z BBB+, awansując również ocenę długu w walucie lokalnej. Ruch taki uzasadniono rosnącą konkurencyjnością i dywersyfikacją polskiej gospodarki oraz spadkiem zadłużenia zewnętrznego. Jako hamulec wskazano brak politycznej stabilności, przekładający się na niewystarczający postęp reform strukturalnych.
Indeks WIG20 szybko zawędrował w okolice 3510 pkt i swojej zdobyczy nie oddał do końca sesji. Zamknięcie wypadło na 3511 pkt, co daje 2 procent wzrostu. Jednak obroty podsumowane na 862 mln, jak na spłynięcie informacji o takiej randze, wcale nie powalają. Zadanie ułatwiło także cofnięcie podaży na „ciężkich” spółkach. Swój istotny wkład miało również otoczenie zewnętrzne. Pozytywnie zaskoczyła druga, ostateczna rewizja PKB USA za ostatni kwartał 2006. Te dane, wcześniej skorygowane z 3,5 na 2,2 proc., pokazały dynamikę 2,5 proc. przy oczekiwaniu pozostawienia 2,2 proc. O 0,1 proc. niższe (a więc lepsze) od oczekiwań okazały się odczyty miernika amerykańskiej inflacji zwanego deflatorem. Liczba nowych zasiłków wyniosła jedynie 308 tys.
Ogół tych informacji stanowił ważki pretekst do wzrostów giełdowych, tym bardziej, że wraz z dzisiejszą sesją kończy się kwartał na rynkach finansowych. Na zamknięciu zwyżki okazały się minimalne, jednak prawdziwy retusz rynków będzie miał miejsce dziś. Dotyczy to praktycznie wszystkich parkietów, na których operują duże instytucje, zainteresowane wypracowaniem jak najlepszych kwartalnych wyników zarządzania. Znając polskie realia, nie można wykluczyć kolejnego odcinka serialu o roboczym tytule „Giełdowe cuda nad Wisłą”. Wydaje się jednak, że przy znacznej zwyżce pojawi się grupa podmiotów chcących zaksięgować realne, a nie papierowe zyski poprzez redukcję ekspozycji na rynku.
Przebicie strefy oporu na głównym indeksie nie będzie łatwe, gdyż tuż nad barierą 3500 pkt miały miejsce w ostatnim kwartale dwa odwroty, skutkujące kilkuprocentowymi spadkami. Spójrzmy szerzej na dokonania głównego indeksu w pierwszych kwartałach ostatnich lat. Rok temu WIG20 zamknął analogiczny okres wzrostem o 7,91 proc. W 2005 r. było to jedynie 1,93 proc., ale najjaśniej świecił pierwszy kalendarzowy rok dotychczasowej hossy, czyli 2004. Pierwszy kwartał dał wówczas 11,96 proc. zysku z inwestycji w indeks WIG20. Obecnie, licząc do sesji wczorajszej wynik wynosi 6,86 proc. i trudno nie wykluczyć powiększenia tego dorobku dziś o ok. 1 proc.
Zupełnie odmienna gra toczy się w segmencie mniejszych spółek. Indeksy mWIG40 i sWIG80 zyskały wczoraj odpowiednio 1,1 oraz 2,1 proc., bijąc kolejne rekordy. Jak to śpiewał zespół Queen, „the show must go on”, ale każdy pokaz kiedyś się kończy, choćby nawet jeszcze kolejne 10 proc. wyżej i jeszcze dalej od fundamentów. Warto utrzymywać na wielu spółkach obronne zlecenia stop. Warto zwrócić uwagę na duży skok obrotów, nawet po odjęciu niemal 290 mln na samej spółce Polnord.
Dzisiaj zapowiada się pracowity i emocjonujący dzień na rynkach finansowych nie tylko z racji kończącego się kwartału, lecz także dzięki obfitości publikowanych danych makro. O godz. 11 mamy porcję marcowych danych z eurolandu: stopa bezrobocia (oczekiwane 7,3 proc.), inflacja (1,9), a także indeksy nastrojów konsumenckich, gospodarczych i biznesowych. W Polsce o 14 bilans płatniczy za IV kw. 2006, natomiast pół godziny później początek inwazji odczytów zza Atlantyku: lutowe przychody i wydatki Amerykanów; o godz. 16 ważące od kilku miesięcy na emocjach wydatki na konstrukcje budowlane w lutym (oczekuje się -0,6 proc.) oraz ostateczny poziom indeksu nastrojów Michigan i wskaźnik Chicago PMI za marzec (szacuje się go na 49,5 pkt). Po zamknięciu europejskich giełd przemówi niegasnący optymista Ben Bernanke.
Złotówka rozpoczyna piątek umocnieniem o ok. 0,2 proc. do dolara i euro, podobnie jak forint i inne waluty regionu. A na GPW im dalej w głąb sesji tym będzie ciekawiej.