Ze Stanów Zjednoczonych napłynęły informacje o spadku zapasów benzyny oraz rekordach zapotrzebowania na paliwo w marcu i kwietniu mimo wzrostu cen na stacjach benzynowych. Popyt na benzynę w ostatnim tygodniu wzrósł do poziomu 9472 mln baryłek dziennie, co stanowi największą wartość dla miesiąca kwietnia. Poprzedni rekord ustanowiony był 3 lata temu. Ponieważ obecnie mamy dopiero początek wiosny, cały sezon wyjazdów i wyższego popytu na benzynę jeszcze przed nami. Również napięcia na arenie międzynarodowej nie są do końca zażegnane, dlatego też wydaje się, że zarówno ceny benzyny, jak i samej ropy naftowej mają jeszcze silny potencjał wzrostu. Szacuje się, że cena lekiej słodkiej ropy notowanej na giełdzie NYMEX może latem przebić 70 USD za baryłkę. Wysokie ceny ropy to dobra informacja dla rafinerii, tym również krajowych, jednak dla całej gospodarki oznacza to nasilenie obaw przez inflacją oraz spadki zysków spółek najsilniej uzależnionych od cen surowca – firm chemicznych czy lotniczych.
Na giełdach w Stanach Zjednoczonych po kilku sesjach nieprzerwanych wzrostów nadeszły spadki indeksów. Negatywne reakcje wywołała publikacja protokołu z marcowego posiedzenia FOMC. Inwestorzy zinterpretowali treść protokołu w ten sposób, że zaostrzenie polityki monetarnej może okazać się nieuniknione w obliczu utrzymującej się presji inflacyjnej. Dodatkowo Międzynarodowy Fundusz Walutowy obniżył prognozę wzrostu gospodarczego w USA do poziomu najniższego od 5 lat – do 2,2%. Mało korzystne dane ze Stanów Zjednoczonych z pewnością pogorszą również nastroje krajowych graczy. Dziś dane makro będą pochodzić ze strefy Euro. EBC podejmie decyzję w sprawie poziomu stóp procentowych – spodziewane jest pozostawienie kosztu pieniądza na niezmienionym poziomie 3,7% oraz nastąpi kolejny odczyt dynamiki PKB w IV kwartale 2006 r. – prognozy mówią o 3,3% wzroście r/r. Oczywiście odczyt ten jest jedynie potwierdzeniem poprzednich wartości i nie wnosi niczego nowego, dlatego też jego wpływ na rynki finansowe będzie praktycznie żaden. Inwestorzy mogliby zareagować na dzisiejsze dane jedynie w przypadku niespodziewanego podwyższenia stóp procentowych przez EBC. Nie muszę chyba wspominać, że byłaby to reakcja negatywna. Na razie wystarczających powodów do zmartwień przynosi perspektywa prawdopodobnego wzrostu stóp w USA.