Pierwszymi ofiarami afery Wirecard byli inwestorzy, gdy akcje niewypłacalnej spółki straciły ponad 90 proc. wartości. Kolejnymi będą użytkownicy kart płatniczych obsługiwanych przez spółkę zależną niemieckiego giganta. Niewykluczone, że upadłość Wirecard postawi pod znakiem zapytania plany kilku fintechów.
Użytkownicy usługi Curve otrzymali powiadomienia o wyłączeniu ich kart płatniczych. Ma to związek z zawieszeniem zezwolenia na działalność spółki Wirecard Card Solutions, która posiadała licencję brytyjskiego organu nadzoru finansowego.
Do odwołania niedostępne będą dla posiadaczy karty Curve płatności, funkcja „podróży w czasie”, opcje dokonywania transakcji za pomocą mobilnych portfeli, korzystanie ze zgromadzonych punktów w ramach moneyback. Firma informuje, że pracuje nad przeniesieniem obsługi kart do innego dostawcy i będzie donosić o postępach na bieżąco. Tymczasem jednak kłopoty WCS oznaczają praktycznie paraliż usługi – klienci nie mogą wykonywać prawie żadnych operacji.
Przypomnijmy, że sytuacja dotycząca firmy Wirecard (spółka-matka) rozwijała się w ostatnich dniach w piorunującym tempie. Po informacji, że audytor nie był w stanie potwierdzić istnienia na rachunkach przedsiębiorstwa istnienia 2 mld euro zrezygnował CEO firmy. W tym tygodniu został on zatrzymany w związku z podejrzeniem oszustwa, a firma ogłosiła niewypłacalność.
WCS wydaje karty płatnicze i obsługuje plastiki dla wielu podmiotów z sektora fintech – w tym tzw. challenger banks jak Holvi. Może to oznaczać, że lada moment podobne kłopoty jak Curve dotkną inne biznesy.
Aktualizacja 29.6. Curve informuje, że stopniowo uruchamia poszczególne wyłączone funkcje.