Czwartkowa sesja na Wall Street przyniosła czwarty z rzędu spadek głównych indeksów. S&P500 ponownie niebezpiecznie zbliża się do tegorocznych minimów z maja i czerwca. Niedługo może się okazać, że wzrosty z początku miesiąca były jedynie przerwą w nowym trendzie spadkowym.
Zacznijmy od tego, że w publikowanych dziś danych makroekonomicznych nie było niczego niepokojącego. Taką ocenę potwierdza zachowanie rynku obligacji skarbowych, gdzie rentowności odnotowały nawet niewielki wzrost (czyli ceny spadły). Liczba noworejestrowanych bezrobotnych zmniejszyła się nieco mocniej od oczekiwań, spadając o 19 tysięcy do poziomu 457 tysięcy. Oczywiście pesymiści powiedzą, że taki wynik wciąż wróży stagnację po stronie zatrudnienia w sektorze prywatnym.
Od rynkowego konsensusu niespecjalnie odbiegały też dane z przemysłu. Majowa wartość zamówień na dobra trwałego użytku zgodnie z prognozami zmniejszyła się o 1,1% m/m, co było spowodowane silnym regresem w segmencie środków transportu. Bez uwzględnienia tego bardzo zmiennego czynnika zamówienia zwiększyły się o 0,9%, czyli nieco poniżej mediany prognoz.
Mimo to indeksy spadały niemalże przez całą sesję. S&P500 stracił w sumie 1,7%, schodząc do 1.074 pkt. Nasdaq obniżył się o 1,6%, a średnia przemysłowa Dow Jonesa po spadku o 1,4% przymierza się do testowania od góry pułapu 10.000 punktów. Przed sesją analitycy techniczni z Oppenheimer & Co zwracali uwagę na opadającą 150-sesyjną średnią kroczącą dla S&P500. We wtorek indeks ten spadł poniżej średniej 200-sesyjnej. To były niewątpliwe plusy dla niedźwiedzi.
W gronie największych spółek słabo radziły sobie banki: akcje JP Morgan oraz Bank of America przeceniono po przeszło 2%. Sektorowi finansowemu szkodziły zarówno obniżki prognoz wyników kwartalnych dokonane przez analityków z firmy Sanford C. Bernstein oraz zbliżający się finał prac legislacyjnych w Kongresie. Inwestorzy żyją w niepewności, czy bankowym lobbystom uda się przeforsować korzystne dla branży rozwiązania. Zadanie nie będzie łatwe, bowiem społeczna niechęć do banków wciąż pozostaje silna.
Źródło: Bankier.pl
