Klimat sprzyjający kredytom hipotecznym, boom na szybkie kredyty gotówkowe, a nawet trzecia już w tym roku podwyżka stóp procentowych nie jest w stanie odstraszyć nas od podejmowania kolejnych pożyczek. Tym bardziej, że banki prześcigają się w promocyjnych ofertach kredytowych (pożyczki na dowód, dla emerytów, wydłużone okresy spłaty zobowiązań), marże kredytowe maleją (obniżone w ciągu trzech ostatnich lat o blisko połowę), a współpraca z firmami doradczymi, pośredniczącymi w dystrybuowaniu ich produktów kwitnie – co dodatkowo, dzięki profesjonalizmowi doradców finansowych, napędza koniunkturę.
Już w tej chwili prawie połowę wydatków z naszych portfeli stanowią zobowiązania wobec instytucji finansowych. Wartość kredytów hipotecznych osiągnęła w tym roku kwotę prawie 110 mld złotych, a łączny stan zadłużenia z tytułu pożyczek i kredytów konsumpcyjnych to ponad 70 mld złotych. To około 10 mld więcej niż w tym samym okresie 2006 roku. Dodatkowe pieniądze z banków przeznaczamy na bardzo różne cele, a głównym motywem decyzji pożyczkobiorcy jest tani kredyt i szybko dostępne środki pieniężne. To zdecydowanie lepsza metoda na zakup dóbr konsumpcyjnych, niż realizowanie marzeń dopiero po kilku, kilkunastu latach mało skutecznego oszczędzania, jak to miało miejsce w przypadku naszych dziadków. Mimo tak wysokiego poziomu zadłużenia naszego społeczeństwa, Polska tak naprawdę dopiero raczkuje, jeśli chodzi
o wyniki sprzedaży kredytów, szczególnie hipotecznych. Obywatele krajów Europy Zachodniej mają w tej materii większe doświadczenie. Nasz udział w europejskim rynku sprzedaży kredytów w porównaniu z Włochami, Hiszpanią, Francją, Wielką Brytanią jest mikroskopijny. Dystans ten jednak cały czas maleje, bo mieszkaniowe zapędy Polaków nie nikną nawet w perspektywie wysokich cen mieszkań, tak na rynku pierwotnym jak i wtórnym. Chętnych cały czas przybywa, co zdaniem zespołu analityków Gold Finance sprawi, że w przyszłym roku wielkość zadłużenia naszego społeczeństwa zostanie podwojona.
Na uwagę przyszłych kredytobiorców zasługuje jednak fakt, że kredyty nie będą już tańsze. Stosowane przez banki strategie cenowe są już mocno nadwyrężone a Rada Polityki Pieniężnej, w perspektywie rosnącej inflacji, która w połowie października osiągnęła poziom 2,3%, będzie musiała zareagować kolejną podwyżką stóp procentowych. Nie są to groźne wartości, ale potencjalny zainteresowany powinien wziąć je pod uwagę planując długoterminowy budżet swojego gospodarstwa domowego.
Obecnie sytuacja w naszym kraju, biorąc pod uwagę strukturę zadłużenia, jest relatywnie stabilna i nie rodzi obaw. Znikomy odsetek złych kredytów to dobra baza odniesienia dla banków, których strategie działania opierają się na tych wynikach. To w konsekwencji prowadzi do prawidłowych metod oceny własnego ryzyka związanego ze wzbogacaniem oferty kredytowej i poszerzaniem grona kredytobiorców. Bankowcy są zadowoleni z kredytowej koniunktury, a my dzięki nim możemy kupować, kupować, kupować…