Wtorek to także kolejny dzień osłabienia złotego. W ciągu dnia przez chwilę za franka szwajcarskiego płacono nawet 2,96 zł, z euro 4,385 a za dolara 3,395.
Globalny kryzys gospodarczy sprawił, że polskie firmy coraz mniej produkują, bo mają coraz mniej zamówień. Mizernie jest zwłaszcza w przemyśle motoryzacyjnym, który wyraźnie ciągnie w dół całą produkcję. Z danych Instytutu Samar, monitorującego rynek samochodowy w naszym kraju, wynika, że w grudniu polskie fabryki wyprodukowały ponad 55 tys. aut, czyli o ponad 26 proc. mniej niż rok wcześniej. Dwutygodniowe przestoje miały np. zakłady Fiata, Opla i Volkswagena – wszystko dlatego, że chętnych na nowe auta jest coraz mniej. Nie lepiej było w branży odzieżowej, meblarskiej i hutniczej – szefowie firm albo zmniejszali liczbę zmian, albo na kilka, kilkanaście dni wstrzymywali produkcję.
Już widać, że to trwały trend. W ostatnim kwartale minionego roku produkcja przemysłowa spadła o 5 proc. w porównaniu do tego samego okresu w 2007 r., nowe zamówienia w przemyśle spadły w listopadzie aż o 12,5 proc., eksport po raz pierwszy w historii spadł o 11 proc. A ma być jeszcze gorzej. Spodziewam się, że przez kilka kolejnych kwartałów produkcja będzie spadała, a co za tym idzie będziemy mieli dużo niższy wzrost gospodarczy – mówi „Polsce” Mirosław Gronicki, były minister finansów, dziś ekspert Goldman Sachs.
W poniedziałek Komisja Europejska ogłosiła, że wzrost PKB w Polsce wyniesie w tym roku jedynie 2 proc., a bank inwestycyjny JP Morgan zakłada wręcz, że nasza gospodarka stanie w miejscu – jej wzrost ma wynieść 0 proc. To najczarniejszy scenariusz, ale nawet jeśli ziści się prognoza KE, to oznacza, że w kasie państwa zabraknie nagle co najmniej kilkudziesięciu miliardów złotych. Same wpływy z podatków CiT i VAT mogą uszczuplić kasę państwa o 14-15 mld zł.
Bruksela uważa, że w tym roku deficyt budżetowy może przekroczyć 3,6 proc. PKB, a to oznacza, że nie spełnimy jednego z podstawowych kryteriów wejścia do strefy euro. Deficyt musi być bowiem niższy niż 3 proc. Wiele wskazuje na to, że rząd wycofa się więc z decyzji o wejściu do strefy ERM2 (tzw. poczekalni przed przyjęciem euro) w maju tego roku, bo nie będziemy mogli utrzymać naszej waluty w ryzach.
Tomasz Ł. Rożek