Po nacjonalizacji czołowych podmiotów kredytujących czyli Fannie Mae i Freddie Mac byliśmy świadkami upadku banku Lehmann Brothers, ponadto notujący 50 mld dolarów strat na obecnym kryzysie Merrill Lynch zmuszony był oddać się w objęcia Bank of America. Nie pierwszy to podmiot i nie ostatni w ramach obecnego załamania.
Za nagłą niewydolnością anglosaskiego systemu finansowego (należy mieć na uwadze znaczne pogorszenie w Wielkiej Brytanii, czego wyrazem są już 20-proc. spadki cen nieruchomości) stoi gwałtowna utrata wartości aktywów opartych na ryzykownych kredytach hipotecznych. Powszechny nawrót świadomości co do ryzyka zniechęcił do inwestycji w ten segment i wywołał kłopoty z płynnością, wymuszając na instytucjach finansowych dokonanie znacznych odpisów. Sumaryczna wielkość strat zanotowanych jak dotąd w finansowych korporacjach (nie tylko amerykańskich, ale także europejskich – np. UBS) przebiła barierę 500 mld dol. i konsekwentnie zmierza do pozostającego poza ogólnym wyobrażeniem biliona dolarów (dla porównania: jest to dwuletni PKB Polski). Nie dziwi więc determinacja, z jaką banki centralne i instytucje rządowe chcą zapobiec efektowi domina, gdyż wówczas mielibyśmy mocniejszą wersję Wielkiego Kryzysu z lat 1929-1933. Ostatnia skoordynowana akcja dała zastrzyk w wysokości niemal ćwierć biliona dolarów celem podtrzymania płynności świata finansów. W działania ratunkowe wpisuje się również 85-miliardowa pomoc dla giganta ubezpieczeniowego AIG. Jest to o tyle ważne dla Polaków, że podmiot ten wykazuje dużą aktywność w rodzimym sektorze finansowym (OFE AIG, a także placówki bankowe). Nie należy jednak popadać w panikę z racji licznych regulacji ochronnych, które w razie upadłości i tak gwarantowałyby wypłacalność.
Kapitalizacje banków i innych podmiotów finansowych zostały dramatycznie uszczuplone. Jaskrawym potwierdzeniem takiego stanu rzeczy jest np. przecena Merrill Lynch o Citigroup o 70 proc. od lata ubr. Ten ostatni podmiot zatrudnia 300 tys. osób na całym świecie i obsługuje rachunki 200 mln klientów. Tymczasem rynek wycenia go niecałe 4 razy drożej niż rodzime PKO. Należy bacznie obserwować proces oczyszczania się rynków, zwłaszcza poczynania wielkich inwestorów pokroju Warrena Buffeta. Mają oni nieprzeciętne wyczucie sytuacji i w myśl powiedzenia „kupuj gdy leje się krew” obecnie mogą czatować na niezwykle rzadką szansę tanich zakupów strategicznych aktywów. Aby lepiej unaocznić drzemiący potencjał, przeanalizujmy jak bardzo słabo zachowuje się segment finansowy na tle szerokiego rynku mierzonego renomowanym wskaźnikiem S&P500. Poniższy wykres przedstawia porównanie na przestrzeni dwóch dekad.
Wykres 1. Sektor finansowy w USA w porównaniu z benchmarkiem SP500 –
stan na 2 poł. lipca ’08; bez uwzględnienia dywidend
(Źródło: businesshistorytoday.blogspot.com)
W drugiej połowie lipca br. roczna stopa zwrotu ze spółek branży zawartych w tym indeksie była najniższa w 19-letniej historii subindeksu S&P Financial i wyniosła ok. 55 proc. Spadek samego S&P500 wyniósł w tym samym czasie ok. 23 proc., zatem mamy zachowanie ponaddwukrotnie gorsze niż rynek. Poprzednia rekordowa roczna strata sektora finansowego sięgnęła 44 proc. podczas recesji w 1990 r., po czym w kolejnym roku zysk wyniósł aż 58 proc. Warto zauważyć, że podczas tamtej recesji nie zaistniała tak silna dysproporcja z benchmarkiem, jak ma to miejsce obecnie. Po pęknięciu bańki internetowej w 2000 r. sektor finansowy zachowywał się znacznie lepiej niż silnie spadający rynek, gdyż w latach 2001-2005 roczna strata segmentu w najgorszym wypadku nie sięgnęła 10 proc. przy zniżkach indeksu S&P500 dochodzących do 30 proc. Można zatem przypuszczać, że – nie negując powagi obecnego kryzysu – tak silne zniżki historycznie stanowiły silny i wiarygodny sygnał kupna z dużą szansą na ponadprzeciętne zyski.
Zbliża się zatem okres kluczowych przetasowań i strategicznych zakupów, dlatego koniecznie trzeba śledzić poczynania największych nazwisk światowej finansjery. Oczywiście, jak na razie przesłanki za natychmiastowym wyjściem z kryzysu są jeszcze nieliczne. Jednak należy docenić zdecydowane działania zaradcze podejmowane przez instytucje rządowe i władze monetarne. Czy kiedyś zostanie to nazwane Wielkim Kryzysem 2 czy też nie, z perspektywy historii widać, że w takich sytuacjach rodziły się wiekopomne okazje wielkiego pomnożenia majątku pośród ogólnego płaczu, lamentu i rezygnacji. Zatem drogi inwestorze, kupuj tanio i sprzedawaj drogo, dokładnie odwrotnie niż podczas euforii z pierwszej połowy 2007 r.
Maciej Kossowski, Wealth Solutions