Środa okazała się kolejnym dniem kiedy po dwóch sesjach przerwy indeksy wróciły na szczyty. Byki za oceanem miały ułatwione zadanie, bo część pracy nad poprawą atmosfery została wykonana już podczas europejskiego handlu. S&P500 bez najmniejszych przeszkód wszedł kolejny raz ponad barierę 1000 pkt. gdzie gracze oczekiwali na wynik posiedzenia FOMC.
Komitet oczywiście, zgodnie ze wszystkimi prognozami, pozostawił stopy procentowe w USA na poziomie zera procent, ale rynek mocniej koncentrował się na informacji, że program skupu rządowych obligacji będzie kontynuowany, mimo symptomów końca recesji. Taki komunikat zwiększył dwukrotnie skalę wzrostów do dwóch procent. Ostatecznie „obligacyjne” interwencje mają zakończyć się w październiku, ale wszyscy zdają sobie sprawę, że w przypadku kolejnych problemów kontynuacja tych działań będzie najszybszym i najprostszym sposobem zwiększana ilości pieniądza na rynku. Wydawało się, że atak na piątkowe maksima jest tylko kwestią czasu, a tymczasem w końcówce ponownie pojawiła się podaż i indeksy wróciły do stanu sprzed publikacji. Ostatecznie, więc Bernanke i jego ekipa nie wpłynęli na wynik sesji.
Znacznie gorzej wypadła w środę GPW. Rynek rozpoczął od testowania minimów z ubiegłego tygodnia, a więc strefy 2040 pkt. WIG20 tracił ponad 2 proc. do czego wybitnie przykładał się KGHM spadający o ponad 6 proc. Tak dużych niepokojów nie było widać na zachodnich parkietach, gdzie dominowały poziomy neutralne. Tamtejszym inwestorom nie przeszkadzały nawet słabe dane o bezrobociu w Wielkiej Brytanii, które w czerwcu ponownie wzrosło i wynosi już 7,8 proc. co jest najwyższym odczytem od 15 lat. Niewielkim pocieszeniem mógł być fakt, że w strefie Euro produkcja przemysłowa w ciągu roku spadła „tylko” o 17 proc. i mimo, że było to gorsze niż oczekiwania to i tak był to najlepszy wynik od marca.
Z czasem coraz lepiej radził sobie KGHM, który z głębokiej czerwieni wyszedł nawet na 3 proc. plusy. Drugą spółką przyciągającą uwagę inwestorów była TPSA. Już czwarty dzień z rzędu notuje ona silną zwyżkę przy solidnych obrotach. W ciągu tak krótkiego okresu na spółce uznawanej za spokojną i defensywną można było zarobić 17 proc. Powodem takiego zachowania po pierwsze jest jej ostatnia przecena po słabych wynikach kwartalnych oraz dodatkowo informacja, że możliwe jest porozumienie TSPA z UKE i operatorami alternatywnymi dzięki czemu nie byłoby potrzeby przymusowego rozdzielana Telekomunikacji na dwie części. Drugi czynnik miał zapewne znaczenie marginalne, ale idealnie nadawał się na pretekst do kupna dla mniejszych graczy.
Pod koniec sesji rynek ponownie zmienił kierunek i kiedy byki zobaczyły wzrostowe rozpoczęcie sesji na rynku amerykańskim WIG20 wrócił do poziomu wczorajszego zamknięcia. Wyjątkowo na fiksingu niewiele się zmieniło i ostateczne rynek zakończył kosmetycznym spadkiem. Z praktycznego punktu widzenia wczorajszy dzień nie przyniósł żadnych konkretnych rozstrzygnięć, a jedynie potwierdził istnienie wsparcia. Nawet znaczny obrót nie zmienia faktu, że nadal utrzymujemy się w wąskimi trendzie bocznym z granicami na 2040 i 2140 pkt. Dziś po wczorajszej udanej sesji w Stanach WIG20 może swobodnie oddalić się od wsparcia i na wzrostach czekać na informacje o sprzedaży detalicznej z USA.
Paweł Cymcyk
Źródło: AZ Finanse