Inflacja w styczniu zaskoczyła nawet największych pesymistów. Rosnące ceny produktów rolnych i przemysłowych wskazują na dalsze zwyżki cen konsumpcyjnych. RPP może zdecydować o kolejnej podwyżce stóp procentowych nawet już na początku marca.
Gospodarka
Okres przełomu roku w połączeniu z podwyżką stawki VAT i zwyżką cen surowców skłoniły sprzedawców do znacznych podwyżek cen. Inflacja wyniosła 3,8% rok do roku, podczas gdy mediana prognoz analityków wskazywała na wzrost cen o 3,4%. Tym samy poziom inflacji znalazł się powyżej górnej granicy celu NBP. Wzrosły ceny we wszystkich grupach towarów i usług z wyjątkiem odzieży i obuwia, co najpewniej spowodowane było posezonowymi wyprzedażami. Opublikowane dane mają charakter wstępny i mogą ulec zmianie po okresowej przebudowie koszyka dóbr i usług na podstawie którego inflacja jest wyliczana.
W styczniu silnie wzrósł nie tylko koszt życia przeciętnego gospodarstwa domowego. Mocno rosły też ceny towarów wpływających na koszty wytworzenia dóbr finalnych, które znajdą się w koszyku konsumentów w przyszłości. Wzrost cen zbóż może przyprawić o zawrót głowy. W przypadku żyta czy owsa dynamika zwyżek przekroczyła nawet 100% w skali roku. Tylko w styczniu ceny zbóż w skupie wzrastały od 14% (pszenica) do nawet 24% (kukurydza). Na wysokim poziomie pozostaje też inflacja producentów przemysłowych. Wzrost cen produkcji sprzedanej przemysłu wyniósł w styczniu 6,2% w skali roku. Te dane sugerują, że w niedalekiej przyszłości wzrost kosztów produkcji ma duże szanse przełożyć się na dalsze zwyżki cen dóbr konsumpcyjnych, i to bez względu na to jak zmieni się struktura koszyka na podstawie której obliczana jest inflacja CPI. Co za tym idzie wzrasta prawdopodobieństwo kolejnej podwyżki stóp, o której RPP może zdecydować nawet już na początku marca.
Wzrost presji inflacyjnej zaczyna mieć coraz bardziej globalny charakter. Wyraźnie widoczny jest już w wielu gospodarkach wschodzących, których banki centralne od dłuższego czasu zacieśniają politykę pieniężną. Pierwsze symptomy przyśpieszenia dynamiki wzrostu cen można już także zaobserwować na rynkach rozwiniętych. Styczniowa inflacja w USA wyniosła 1,6% rok do roku – nieco więcej niż miesiąc wcześniej. Jest to wskaźnik niewyrównany sezonowo. Wyrównany sezonowo wzrost cen koszyka dóbr i usług wyniósł już 1,7% rok do roku. Inflacja bazowa (po odjęciu wzrostu cen żywności i energii) wyniosła natomiast 0,9%, podczas gdy jeszcze w grudniu wynosiła 0,6%. Wysoka pozostaje też w USA dynamika cen producentów. W styczniu była na poziomie 3,7% rok do roku.
Są to wciąż jeszcze bardzo niskie odczyty. Wzrostu presji inflacyjnej nie dostrzega też, przynajmniej oficjalnie, Fed. Niemniej kontynuacja ożywienia gospodarczego, napędzanego ekspansywną polityką pieniężną i fiskalną może spowodować, że także USA nie oprą się w niedalekiej przyszłości globalnym tendencjom. Wzrost presji inflacyjnej w tym kraju byłby sporym problemem dla decydentów polityki monetarnej. Ożywienie gospodarcze co prawda trwa, ale wciąż ma kruche podstawy. Ewentualna konieczność prowadzenia bardziej restrykcyjnej polityki pieniężnej mogłaby doprowadzić nawet do powrotu recesji. Być może jednak duża inflacja nie byłaby tak źle witana przez amerykański bank centralny, który od dłuższego już czasu stara się odpierać zarzuty, że dąży do osłabienia dolara i inflacjonowania gigantycznego długu publicznego.
Trendy
Tygodniowe zmiany głównych indeksów warszawskiej giełdy były ujemne i należały do najgorszych zarówno na tle rynków wschodzących jak i rozwiniętych. W zasadzie trudno znaleźć inną przyczynę spadków, jak ta, że polskie akcje musiały w końcu poddać się przecenie, która spotkała od początku roku większość giełd rynków wschodzących. Pierwsze poziomy wsparcia są niepokojąco blisko, ale oczywiście do momentu ich przebicia należy raczej zakładać, że posłużą jako punkt zakończenia korekty. Wzrastająca presja inflacyjna, a co za tym idzie wysoce prawdopodobna konieczność dalszych podwyżek stóp, nie szybko będą miały przełożenie na spadek zysków spółek. Polska gospodarka przeszła fazę ożywienia cyklu koniunkturalnego i weszła w fazę dosyć stabilnego wzrostu. Wydaje się jednak, że jest jeszcze daleko do przegrzania i momentu, w którym ustanawiany będzie szczyt koniunktury.
Ryzyko
Nie ustają zamieszki w państwach arabskich. Rozruchy w Tunezji i Egipcie, które doprowadziły do obalenia przywódców tych państw, rozprzestrzeniły się na Libię, Algierię i Jemen. Długo jeszcze nie będzie wiadomo jaki ostateczny wynik przyniesie „zima ludów” państw arabskich, kto przejmie władzę, czy Zachód utrzyma tam swoje wpływy. Ta niepewność najprawdopodobniej jeszcze nie raz przełoży się na wzrost oczekiwanej przez inwestorów premii za ryzyko, nie tylko w krajach tego regionu, ale i na większości rynków wschodzących.
Źródło: Expander