Boom na rynku nieruchomości jest ostatnio taki, że wszyscy przecierają oczy ze zdumienia. Kto żyw bierze kredyt mieszkaniowy – zwłaszcza, że banki ułatwiają wszystko jak mogą. Jeszcze dwa lata temu nikt nie pomyślałby, że pojawi się jakiś bank, który będzie dawał tak duży kredyt na przysłowiową gębę (teraz to już nazwa zastrzeżona, więc w sumie R w kółeczku powinniśmy wpisać). Jak jednak widać ryzyko kredytowe bankom coraz mniej straszne (w końcu!!!), a DOM (Bank) tak szaleje, że z tego co słyszymy, to już nawet zaczął być rentowny! Jednym słowem nic – tylko naśladować.
Z oceną obecnej sytuacji rynkowej przyjdzie nam jednak poczekać około 3 lat, bo mniej po takim czasie zaczynają się psuć kredyty mieszkaniowe. Chociaż i tutaj wiadomo, że człowiek zrobi wszystko, żeby mu mieszkania nie zabrano. Banki też nie muszą się już tak obawiać, bo w końcu mogą oficjalnie korzystać z usług firm windykacyjnych.
Sposoby na rozruszanie sprzedaży można wskazać bardzo dużo. Jedni walczą ceną, inni szybkością czy elastycznością w akceptowaniu nietypowych dochodów, reklamą – w sumie sposobów tyle, ile banków. Oczywiście niektórym to wychodzi lepiej, niektórym gorzej. Do grupy tych ostatnich, można było do niedawna zaliczyć Kredyt Bank. Piszemy do niedawna, bo jakoś idzie im teraz sprzedaż do góry – no ale na „giełdzie kredytowej” nazwa banku raczej wciąż rzadko się pojawia. A osoby z dobrą pamięcią z całą pewnością mogą sobie przypomnieć moment, kiedy to kredyt mieszkaniowy w KB wygrywał wszystkie rankingi. To już jednak zdecydowanie przeszłość. Bank zajął się trudną restrukturyzacją i wszystko inne poszło na plan dalszy. Potem był rebranding i praca nad wspólną ofertą z Wartą. No ale w końcu chyba i w kredytach coś się ruszy – czego dowodem informator, który nam ostatnio wpadł w ręce.
W informatorze „Co się buduje” można poznać ceny lokali, metraże i terminy oddania mieszkań budowanych głównie przez deweloperów. W mniejszym stopniu spółdzielnie mieszkaniowe. Wybór jest jednak całkiem duży i obejmuje nie tylko Warszawę, ale także Kraków, Trójmiasto, Poznań, Katowice, Białystok, Łódź, Szczecin, Wrocław i Lublin. Ogłoszenia są raczej skąpe. Standardowo obejmuje nazwę wykonawcy, telefon, ulicę, cenę metra kwadratowego, powierzchnię budowanych lokali, termin oddania i krótką informację w stylu „ niskie budynki z balkonami, parking pod oknami”, czy „teren zamknięty i monitorowany, niski budynek z windami, wysoki standard”. Co poniektóre ogłoszenia zawierają również wizualizację bloku lub osiedla. Ciekawostką jest również jednostronicowy wstęp przed ofertami z każdego miasta – przydany zwłaszcza dla osób zastanawiających się nad inwestycją w nieruchomości.
Całość ponad trzydziestostronicowego informatora prezentuje się całkiem ciekawie. Poza placówkami KB, można go dostać, z tego co się dowiedzieliśmy, również w oddziałach Warty. A i nie zdziwilibyśmy się, gdyby nie okazało się, że również u przynajmniej części z wymienionych tutaj inwestorów. Zwłaszcza, że zapewne część kosztów druku zrekompensowały zamieszczone tutaj reklamy m.in. deweloperów – a wiadomo, że jak się reklamę daje, to nie po to, żeby się później nią nie pochwalić…
Musimy zatem przyznać, że pomysł bardzo ciekawy. Nie dość, że informator jest jedną wielką reklamą banku i Warty, to jeszcze na mapkach miast – oprócz poszczególnych inwestycji, można zobaczyć, gdzie jest najbliższa placówka KB – bardzo przydatne. W odróżnieniu od innych reklam – tego typu folder informacyjny potencjalni kupcy trzymają dłużej, a przeglądając wspólną ofertę obu instytucji – mogą przy okazji się o nią zapytać – a przecież o to właśnie chodzi. Inną sprawą jest możliwy sposób dotarcia do niektórych deweloperów. Zapewne ci, którzy zostali pominięci będą się chcieli znaleźć w kolejnym wydaniu, no a wtedy można porozmawiać o kredytowania – czy to samej firmy lub spółdzielni, czy w przyszłości jej klientów. No i na koniec – taki informator dobrze wpisuje się w trwający właśnie proces rebrandingu.
Oczywiście sam informator o nieruchomościach nie sprawi, że pozycja Kredyt Banku na tym rynku będzie odpowiadała jego wielkości i aspiracjom, ale jak to się mówi – nie od razu Kraków zbudowano. A jako, że KBC postawiło na rozwój organiczny, a nie przejęcia, można założyć, że ten Bank nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Z drugiej strony konkurencja cały czas ucieka, a patrząc na taki DOM, Millennium, czy nawet mBank, można być pod wrażeniem. Na całe szczęście ten rynek jest tak duży, że miejsca na razie starczy dla każdego. Także na inne pomysły – np. taki Nykredit bada sobie cyklicznie rynek nieruchomości i „sprzedaje” wyniki dalej – też ciekawa forma promocji…
(dopisek)
P.S. Ale trafiliśmy! Właśnie przyszedł komunikat z KB o zmianach w ofercie kredytów mieszkaniowych. To się nazywa mieć nosa i wyczucie! 🙂