„Zmiana stanowiska wzburzyła mniejszościowych akcjonariuszy, którzy zażądali wyjaśnień. Otrzymali je wczoraj. Bank w komunikacie wytłumaczył się ze swojej decyzji. Trzy podane argumenty można sprowadzić do jednego mianownika: troska o odpowiednio wysoką płynność banku.”, informuje gazeta.
„Zapas potrzebny jest na akcję kredytową, która, jak szacuje ING BSK, spowoduje wzrost wymogów kapitałowych o jedną czwartą. To po pierwsze. Po drugie, od czerwca zaczną obowiązywać regulacje Bazylea II, nakładające na banki określone wymogi co do wysokości kapitału. W przypadku ING BSK spowodują one spadek współczynnika wypłacalności o 200 pkt baz., do około 10 proc. Teoretycznie zapas jest wystarczający, bo minimalny poziom wynosi 8 proc, jednak do dwóch wymienionych argumentów dochodzi trzeci: spadek wartości portfela instrumentów finansowych, posiadanego przez ING BSK, których wycena zależy od rynkowych stóp procentowych. W przypadku ich wzrostu obniża się kapitał i w konsekwencji współczynnik wypłacalności banku.”, czytamy.
Marcin Materna, analityk DM Millennium, uważa że „jeśli ING BSK chce zwiększyć kapitały, to najtańszym sposobem jest zaciągnięcie pożyczki podporządkowanej, oprocentowanej na blisko 7 proc. Posiłkowanie się własnym kapitałem jest droższe o kilka procent.
Po czterech kwartałach 2007 roku skonsolidowany zysk netto Grupy ING Banku Śląskiego wyniósł 630,7 mln zł w porównaniu z 591,4 mln zł w 2006 roku. Z zysku osiągniętego w 2006 roku na dywidendę trafiło 362,98 mln zł. Dało to 27,90 zł dywidendy na akcję.
Więcej na ten temat w „Pulsie Biznesu”.