Zapowiadana od kilku miesięcy usługa Bilix w końcu startuje. Oficjalnie we wrześniu. Już teraz korzystają z niej wybrani klienci Inteligo. Czy nowa forma regulowania płatności oferowana przez KIR podbije rynek? Na Zachodzie, zwłaszcza w krajach anglosaskich, jest to podstawowa usługa w rachunku intrernetowym. Czy w Polsce będzie podobnie?Bilix to szybki i stosunkowo prosty sposób opłacania rachunków i faktur. Dzięki tej usłudze klienci mogą poprzez system bankowości internetowej otrzymywać nie tylko rachunki i faktury ale również również inne materiały, które otrzymywali dotąd pocztą w formie papierowej: biling, informacje o ofercie, reklamy, itp. To ogromna zaleta dla wystawców bo pozwala oszczędzić masę pieniędzy za wysyłkę. No i jest poprawna politycznie – w końcu wszyscy dbają o środowisko. Patrząc zresztą na sytuację na rynku, można powiedzieć, że jest to obowiązujący trend. Swoje elektroniczne faktury za pośrednictwem tzw. e-BOKów udostępnia coraz więcej masowych wystawców – począwszy od telekomów, poprzez operatorów kablówek, a na zakładach użyteczności publicznej skończywszy. Również banki rezygnują z papierowych wyciągów do kont czy kart kredytowych. Można zatem powiedzieć, że usługa EBP czyli Electronic Bill Presentment już dziś jest w Polsce dość dobrze rozwinięta. Teraz przyszedł czas na integrację tego w ramach rachunku bankowego i stworzenie całościowej usługi EBPP – Electronic Bill Presentment and Payment. Czyli czegoś, co jest standardem na Zachodzie, zwłaszcza w USA i UK. Pierwszym bankiem, który będzie miał usługę oferowaną od niedawna przez KIR będzie Inteligo. W dalszej kolejności Bilix zostanie wdrożony w systemie iPKO w PKO BP.
Jakie są główne zalety EBPP dla klienta? Warto tutaj bowiem przywołać nazwę kategorii, bo podobną, chociaż znacząco mniej rozwiniętą usługę oferuje już od jakiegoś czasu Bluemedia? Przede wszystkim brak papieru, możliwość łatwej archiwizacji i łatwiejszy dostęp. Z drugiej strony ułatwienie przy płatnościach. Zamiast męczącego wpisywania numeru rachunku i tytułu płatności, po prostu płaci się za pomocą jednego kliknięcia – w dowolnym momencie – czyli również po terminie płatności. Nie trzeba zatem robić przelewów jednorazowych lub wpisywać danych odbiorcy w systemie. EBPP to również łatwiejszy sposób regulowania płatności niż polecenie zapłaty. Po pierwsze jest mniej skomplikowana i szybsza we wdrożeniu, bo nie trzeba specjalnego papierowego formularza wysyłać do usługodawcy, po drugie to klient decyduje, kiedy ma nastąpić płatność. Jednym słowem jest to połączenie przelewu jednorazowego z poleceniem zapłaty, a do tego wszystkiego klient otrzymuje wartość dodaną w postaci elektronicznych faktur. I to jest właśnie największa zaleta tego rozwiązania. Są jednak i wady.
Po pierwsze wciąż bardzo mało wystawców podpisało umowę z KIRem. Dwie firmy to wciąż za mało. Po drugie klient może się obawiać, że bank będzie w jakiś sposób patrzył, czy przesyłane rachunki są rozliczane terminowo i będzie tę wiedzę chciał wykorzystać, na przykład do decyzji kredytowej. Po trzecie EBPP jest tak popularny na Zachodzie, bo nie ma tam zazwyczaj tanich przelewów międzybankowych. Do tej pory Amerykanin, który chciał zapłacić za usługę brał kartę kredytową lub papierowy czek i wysyłał go do usługodawcy. Od niedawna patrzy, czy jego konto elektroniczne obsługuje taką firmę i za pomocą bankowości internetowej reguluje płatność. To wymaga jednak podpisania przez usługodawcę specjalnej umowy z bankiem. W Polsce ma to mieć inny wymiar, bo zamiast podpisywać umowy z każdym z banków z osobna, podpisuje się tylko z KIRem. Teoretycznie to dobrze. Praktycznie należy być sceptycznym co do akwizycyjnych umiejętności Izby – to już nie banki, które są jej współudziałowcami, tylko zewnętrzne podmioty. Wdrożenie zapewnia oszczędności, ale wcześniej wymaga nakładów – czy KIR będzie odpowiednio wspierał takie firmy? Pamiętajmy również o jeszcze jednej zalecie systemu na Zachodzie. Tam taką elektroniczną fakturę może wystawić praktycznie każdy. Wówczas działa to podobnie jak mTransfer – z dołączoną fakturą elektroniczną. KIR od jakiegoś czasu ma podobną usługę, pytanie, czy i jak uda mu się zachęcić wystawców faktur do korzystania z tego (tak działa EBPP w wydaniu Bluemediowym). Czy usługa ma szansę na sukces w sytuacji, kiedy będzie można korzystać z niej tylko dla wybranych usługodawców?
Naszym zdaniem nie. Jeśli dalej większość płatności będzie realizowanych w sposób tradycyjny – czyli papierowa faktura, a nawet elektroniczna, potem przelew jednorazowy lub zlecenie stałe lub zapisanie sobie rachunku w systemie i potem tylko zmiana kwoty raz na miesiąc przy płaceniu, to podejrzewamy, że nikomu nie będzie się chciało bawić w EBPP. Podobnie jak w polecenie zapłaty. Przekonanie klientów do faktur elektronicznych nie jest bowiem prostym zadaniem. Zwłaszcza, jeśli będzie to tak skomplikowane, jak jest w przypadku tego co proponuje Bleuemedia razem z bankiem Nordea. Być może pomogą zachęty finansowe lub jakieś konkursy. Na przykład w UPC klient przy korzystaniu z polecenia zapłaty, ma zniżkę na usługi w wysokości 2,5PLN. Nie jest to dużo, ale zawsze. Operatorzy dają w takich wypadkach dodatkowe punkty w programie lojalnościowym. Być może w zamian za rezygnację z papieru, wystawca mógłby podzielić się tym zyskiem z klientem, nie mówiąc już o graniu na ekologicznych uczuciach klienta…
O tym wszystkim wiedzą zapewne przedstawiciele Inteligo i PKO BP. Sukces zależy obecnie tylko i wyłącznie od KIRu. Sam PKO BP daje ze swojej strony dostęp do największej grupy klientów bankowości internetowej w Polsce. To z całą pewnością zachęta dla kolejnych partnerów, bo to jednak ponad 2 miliony potencjalnych użytkowników systemu, a nie kilkanaście tysięcy jak ma to miejsce w Nordea Banku. Dla wystawców skórka jest zatem w tym wypadku warta wyprawki, bo ma to już wszystko podstawy biznesowe, a nie tylko marketingowe.
Nie należy jednak tak bardzo się od tego marketingu odżegnywać. Mimo, że w Inteligo zatrzymano pewne decyzje biznesowe, dotyczące przede wszystkim zmiany taryfy opłat i prowizji, to jednak nie dotyczy to na szczęście rozwoju technologicznego. Inteligo mimo tych kilku lat wciąż posiada jeden z najnowocześniejszych systemów bankowości internetowej, a do tego, na dzień dobry, ma odpowiednią masę krytyczną klientów. To ułatwia wdrażanie kolejnych usług i zapewnia, że usługa nie będzie tylko żyła przez kilka dni w mediach, ale również że ktoś z niej będzie korzystał, że się da z tego albo dodatkowo zarobić, albo przynajmniej będzie to istotna wartość dodana do rachunku, zapewniająca większą lojalność klienta i jego większe zadowolenie. W przypadku Inteligo trzeba jeszcze dodać do tego trochę promocji i PRu i na nowo może się stać jednym z najważniejszych graczy na rynku – zwłaszcza patrząc na to, że kanał internetowy odpowiada za coraz większą część akwizycji nowych klientów. Może to być zatem czarny koń PKO BP. Dobrze również, że coś się tam w końcu ruszyło – przynajmniej od strony technologicznej. Inteligo na nowo zaczyna wyznaczać pewne standardy technologiczne, co z całą pewnością będzie dobrze wpływało na wizerunek PKO BP. To również szansa dla rozwoju całego rynku bankowości elektronicznej. Inteligo w wielu przypadkach było i jest pionierem i warto, żeby na nowo włączyło się do wyścigu. Przebywanie poza nim przez tak długi czas sprawia, że w wielu obszarach bank praktycznie rzecz biorąc musi zaczynać od nowa. Na całe szczęście te zaległości można dość szybko nadrobić. Miejmy nadzieję, że decyzje o tym, że bank powinien w końcu iść do przodu zapadną. Podkreślmy, że zapadną ponownie, bo raz już zostały podjęte…