Spór wokół interchange nabrał rumieńców. Visa zarzuciła MasterCardowi, że wprowadza w błąd opinię publiczną. MasterCard z kolei zarzucił Visie i NBP, że próbują wymusić ustalenie sztywnych stawek cenowych niczym w gospodarce centralnie sterowanej. Gdzie dwóch się spierało, tam porządek zrobił trzeci. Komisja senacka zaproponowała obniżkę opłat interchange ze średniego 1,6 do 0,5 proc.
Ostatni wywiad z dyrektorem MasterCard na Polskę Michałem Skwronkiem, opublikowany na łamach PRNews.pl, wywołał niemałe poruszenie w branży. Visa zaprotestowała telefonicznie, że MC wprowadza w błąd opinię publiczną w kwestii planowanych podwyżek w kartach biznesowych. Dyrektor MasterCard powiedział bowiem, że MC podwyższa interchange dla kart biznesowych w wyniku „analizy stawek Visy dotyczących karty konkurencyjnej wobec naszej – Visa Business Classic, której interchange wedle naszej wiedzy wynosi 1,9%”. Obecnie podstawowa stawka interchange w MC wynosi 1,7% i ma wzrosnąć do 1,9 proc. – czyli do poziomu, jaki według MasterCard, stosowany jest w kartach Visa.
Tymczasem przedstawiciele Visy podkreślają, że podstawową krajową stawką opłaty interchange dla płatności kartami Visa dla firm w Polsce jest stawka 1,6 proc., a produkt Visa Business Classic ze stawką 1,9% nie istnieje (faktycznie, w tabeli opłat Visa taki produkt nie występuje). Stawka 1,6 proc. dotyczy firmowych kart Visa: debetowych, kredytowych, obciążeniowych i przedpłaconych. Stosowana jest dla płatności dokonywanych kartami w terminalach POS i płatności w internecie zabezpieczonych systemem Verified by Visa (96 proc. transakcji). Natomiast stawka w wysokości 1,9 proc. obowiązuje dla transakcji dokonywanych za pomocą imprinterów, transakcji dokonywanych bez fizycznego okazania karty (dokonywanych telefonicznie i mejlowo) oraz dla płatności internetowych bez systemu zabezpieczeń Verified by Visa, czyli generalnie dla płatności o podwyższonym poziomie ryzyka. Wygląda zatem, że tłumaczenie MasterCard nie jest do końca fair. Albo firma decydując się na podwyżki pomyliła rubryki w cenniku Visy.
MasterCard i realia wolnego rynku
Z drugiej strony MasterCard ma swoje racje twierdząc, że najlepszym regulatorem rynku są siły rynkowe. Sensownym jest też argument dyrektora Michała Skowronka dotyczący tego, że żadna firma nie jest w stanie zagwarantować poziomu cen na kilka lat do przodu. Ciekawy jest także zarzut dotyczący zmowy cenowej. W końcu UOKiK zajmujący się kwestiami antymonopolowymi nie wydał opinii czy ustalanie stawek według określonego harmonogramu, nawet jeśli „zamieszany” jest w to NBP, nie nosi takich znamion i nie jest wymuszaniem stawek na innych podmiotach. Podejrzewam, że jest jeszcze jeden argument, który przez MC nie został głośno wypowiedziany. Firma jest mniejszym graczem na rynku i nie chce sobie wiązać rąk deklaracjami, które w efekcie mogą usankcjonować obecne status quo, zabetonować rynek i ograniczyć jej pole manewru. Przyjęcie porozumienia wymusiłoby na mniejszym graczu prowadzenie biznesu według z góry rozpisanych i przewidywalnych reguł. Otwartym pytaniem pozostaje tylko, czy jest to w interesie całego rynku? Praktyka pokazuje też, że dopóki obie organizacje nie zostały postraszone regulatorem, te siły rynkowe w praktyce nie działały, a opłaty interchange wręcz rosły. Trudno było nie odnieść wrażenia, że obie organizacje decydują się jedynie na pozorne ruchy i grają na zwłokę. Dopiero strach przed populistycznymi decyzjami polityków skłonił uczestników rynku do podjęcia „dialogu”.
Kto kogo wprowadza w błąd?
Ponieważ padły zarzuty, że ktoś kogoś wprowadza w błąd, przyjrzałem się bliżej obu cennikom interchange. Cennik większego gracza – Visy – podzielony jest na trzy segmenty: Visa Consumer Cards (Non-Sector specific), Visa Consumer Cards (Sector specific) i Visa Commercial Cards. Dwa pierwsze segmenty dotyczą kart detalicznych, ostatni kart dla biznesu. Podstawą dla kart dla klienta detalicznego jest pierwsza tabela. Pierwsze trzy pozycje to karty EMV. Stawki są zróżnicowane ze względu nie tylko na rodzaj karty (debetowa czy kredytowa/obciążeniowa), ale także ze względu na to w jakim modelu płatności karta został użyta. Na przykład dla płatności dokonywanych w teminalu czipowym przy użyciu karty z czipem, jest to stawka 1,6 proc. dla debetówek i 1,45 proc. dla kredytówek. Ale już w przypadku, gdy karta ma czipa, a sklep ma stary terminal nie wyposażony w czytnik czipów, stawka jest wyższa – odpowiednio 1,7 proc. i 1,55 proc. W ten sposób sprzedawca ponosi najprawdopodobniej dodatkową opłatę za „ryzyko”. Wkrótce jednak terminale czipowe staną się standardem.
Tezę tą potwierdzałyby także dalsze stawki w tabeli dla klientów indywidualnych, np. w przypadku transakcji Card Not Present (bez fizycznego użycia karty, np. zdalne w internecie). Tu stawka wynosi odpowiednio 1,9 proc. dla kart debetowych i 1,6 proc. dla kredytowych i obciążeniowych. Oddzielne, o wiele niższe stawki stosowane są w detalu dla wybranych sektorów (hurt, płatności za rachunki – tu np. dla kart debetowych stała opłata 25 groszy za transakcję niezależnie od jej wysokości). Podstawą stawek stosowanych w cenniku dla firm są dwie pozycje: Business Electronic i Business – o czym szczegółowo pisałem wyżej.
NBP wyliczył, że średnia stawka dla kart debetowych Visa dla klientów indywidualnych to 1,6 proc. (obliczeń dokonano na podstawie średniej wartości transakcji bezgotówkowej w II kwartale 2011 r. – dla kwoty 97,70 zł). Od pierwszego stycznia 2013 roku wybrane stawki w kartach detalicznych ulegną zmianie. Visa zadeklarowała, że obniżka będzie dotyczyć płatności dokonywanych w tradycyjnych placówkach handlowo-usługowych, czyli około 97 proc. wartości płatności kartami. Dla debetowych kart Visa opłata interchange wyniesie 0,9 proc. dla płatności do 20 złotych, czyli tzw. mikropłatności oraz 1,25 proc. dla płatności powyżej 20 złotych. Dla kredytowych kart Visa opłata interchange wyniesie 1 proc. dla płatności do 20 złotych oraz 1,30 proc. dla płatności powyżej 20 złotych. Podobny system dzielenie interchange ze względu na kwoty, stosuje MasterCard. Visa wprowadza też od listopada br. specjalne stawki opłaty interchange za płatności publiczno-prawne, które., wynoszą dla np. kart wydanych klientom indywidualnym, niezależnie od kwoty danej płatności: 20 groszy przy płatnościach kartami debetowymi i maksymalnie 30 groszy przy płatnościach kartami kredytowymi.
Skomplikowany cennik MasterCarda
W organizacji MasterCard cennik interchange jest znacznie bardziej skomplikowany i mało przejrzysty. Dla porównania: cennik Visa ma jedną stronę, MasterCarda trzynaście. Dzieli się bowiem nie tylko na rodzaje kart ze względu na klienta (detal, MSP, korpo), ale także na typ karty (MC Electronic, MC Debit, World, Maestro etc.) i branżę akceptanta (ogólne, hurt, rachunki, transport itp.). Dodatkowo MC uzależnia interchange od kwoty transakcji. Tabela „MCC: General” przedstawia stawki ogólne stosowane dla wszystkich akceptantów, poza wyszczególnionymi na kolejnych stronach wyjątkami. Należą do nich między innymi: media, usługi transportowe i telekomunikacyjne (Utilities & Transportation & Telecom), handel hurtowy (Wholesale), usługi pocztowe (Post Office) oraz parkowanie i automaty samoobsługowe (Parking & Vending). Dodatkowo cenniki w MC rozbite są na poszczególne rodzaje kart (MC Consumer, Business, Debit, World czy World Signia). Odrębny cennik obowiązuje także dla kart Maestro.
Stawką bazową jest 1,5 proc. dla kart MasterCard Electronic. Jednak od tej reguły jest cały szereg wyjątków. Na przykład najbardziej promowana przez banki karta ze stajni MC – MasterCard Debit objęta jest stawką 1,45 proc. + 0,19 zł od każdej transakcji, przy transakcji chipowej. Karta Debit MasterCard Rewards ma już stawkę 1,65 proc. + 0,19 zł. Z kolei Debit MasterCard World 1,85 proc. + 0,19 zł. Nie mówiąc już o MC World Signia, gdzie stawka bazowa wynosi 2,2 proc. Ale załóżmy, że ten ostatni przypadek to już kartowy margines (karta dla prawdziwych krezusów). Jak wyliczył NBP, dla popularnych kart Debit MasterCard interchange wynosi 1,64 proc. Jak podaje NBP, „szczegółowa analiza wykazała, iż opłaty interchange w ramach MasterCard są niższe w stosunku do Visa w przedziale kwotowym transakcji od 8 zł do 40 zł, jednak w przedziałach: od 0 zł do 8 zł oraz od 40 zł do 125 zł są wyższe” (styczniowy raport NBP o interchange). Przy wyższych kwotach wykazuje tendencję spadkową.
MasterCard także zapowiedział obniżki, ale nie podał konkretnych wartości dla poszczególnych pozycji, a jedynie w ujęciu procentowym dla wybranych kart.
Rosną udziały MasterCarda w rynku kart
Warto przy okazji zwrócić uwagę na kilka ciekawych kwestii, o których nie mówi się głośno. MasterCard informuje w materiałach prasowych, że stawka dla kart Maestro spadnie do 0,8-1,11 proc. w zależności od kwoty transakcji. Wydaje mi się, że jest to zagranie trochę bardziej PR-owe, niż rzeczywista obniżka mająca istotny wpływ na rynek. Karty Maestro znikają bowiem z rynku i coraz mniej banków wydaje je nowym klientom. Dziś podstawa to karty MasterCard Debit, które oferuje coraz więcej banków. To nie tylko Pekao SA, Alior Bank czy Alior Sync, ale także… mBank! O ile te trzy pierwsze od zawsze były bankami „mastercardowymi”, to mBank (i BRE) kojarzył się przede wszystkim z Visą. Od pewnego czasu banki BRE aktywnie promują karty MC. To właśnie karta MasterCard Debit jest podstawowym plastikiem do eKONTa w mBanku, mimo że przez lata wydawany był Visowy Electron. Także klientom, którym kończy się ważność Visy, proponowane są MasterCardy. Dlaczego bank zmienił front? Prawdopodobnie właśnie dlatego, że na kartach z logo MC zarabia więcej. Wówczas i wilk syty i owca cała, bo na takich kartach zarabia dobrze także MasterCard.
MasterCard coraz mocniej rozpycha się na rynku. Tezę tę mogą potwierdzać częściowo dane NBP. Na koniec II kwartału 2012 roku MC miał 35,6 proc. udziału w rynku kartowym. Więcej kart ma nadal Visa – 63 proc. Ale jak zauważają analitycy NBP „W stosunku do poprzedniego kwartału odnotowano spadek udziału VISA o 1,4 punktu procentowego oraz wzrost udziału MasterCard o 1,4 punktu procentowego. Nie ulega zmianie udział pozostałych kart (…)”. Dla porównania pod koniec 2009 r. Visa miała blisko 67 proc. udziałów rynkowych, a MC odrobinę powyżej 30 proc.
Czy rynek faktycznie się zawali?
Warto przy tym pamiętać, że stawka interchange to tylko część opłaty, którą ponosi akceptant. Dla niego liczy się przede wszystkim całkowity poziom opłaty MSC (Merchant Service Charge). Jak podaje NBP, tu doliczana jest też marża akceptanta oraz opłata assessment przekazywana do organizacji płatniczych. Sklep płaci także za dzierżawę terminala, utrzymanie łącza itp. NBP wyliczył, że w niektórych przypadkach jest to nawet kilkanaście dodatkowych opłat. Wliczając tu mastercardowy program Innovation For Poland. Przy czym NBP zwraca uwagę, że udział opłaty interchange jest najwyższy w całkowitym koszcie akceptanta. W latach 2008-2011 wzrósł z 79 proc. do blisko 85 proc.
Pytaniem otwartym pozostaje, jaki faktycznie wpływ na rynek będzie miała obniżka opłat interchange. Projekt komisji przewiduje stopniowe obniżanie opłat interchange, tak by w 2016 r. wyniosły one 0,5 proc. wartości transakcji. Od momentu wejścia ustawy do końca przyszłego roku stawka opłaty nie mogłaby przekroczyć 1 proc. wartości transakcji, a w latach 2014-2015 wynosiłaby 0,7 proc. Przedstawiciele organizacji płatniczych i banków wieszczą, że zbyt mocne ścięcie stawek ograniczy rozwój rynku, zahamuje innowacje i inwestycje w terminale. Z kolei przedsiębiorcy argumentują, że wręcz przeciwnie – będzie to impulsem do dalszego rozwoju rynku płatności bezgotówkowych, bo na terminale będą sobie mogli pozwolić mniejsi sprzedawcy. Czas pokaże, która strona miała rację.