„Rzeczpospolita” pisze, że co roku do rzecznika ubezpieczonych od klientów niezadowolonych z działalności zakładów ubezpieczeń napływa około 5 tys. skarg. Jedna trzecia z nich w wyniku interwencji rzecznika zostaje rozpatrzona na korzyść skarżących.
– W tej sytuacji zamiast wzmacniać uprawnienia rzecznika ubezpieczonych, aby miał tak jak w Wielkiej Brytanii prawo do wiążącego rozstrzygania sporów z zakładami ubezpieczeń, proponuje się likwidację tej instytucji – dziwi się profesor Eugeniusz Kowalewski, współautor ustaw ubezpieczeniowych. – Powoływanie się na oszczędności jest chybionym argumentem, gdyż działalność rzecznika od początku była finansowana z pieniędzy zakładów ubezpieczeń, a nie budżetowych.
Likwidacja instytucji rzecznika ubezpieczonych i powołanego przy nim sądu polubownego stanowi odejście od promowanego nie tylko w Polsce, ale i w całej Unii Europejskiej pozasądowego trybu rozstrzygania tych sporów. Zamiast postępowania z udziałem arbitrów projekt dopuszcza wszczynanie przez urzędników procesów sądowych przeciwko zakładom ubezpieczeń.
W większości krajów europejskich działają rzecznicy praw ubezpieczonych. – Jeśli w Polsce instytucja rzecznika ubezpieczonych zniknie, to nikt nie będzie chronił interesów klientów – uważa Eugeniusz Kowalewski.