Z takim właśnie„dobrodziejstwem inwentarza” przejął stery nad polską gospodarczą prof. Balcerowicz. Jeszcze parę lat temu gdy został Prezesem NBP średnioroczna inflacja wynosiła 11% co było i tak słabym wynikiem. Dziś, w dniu odejścia Profesora Polska ma jeden z najniższych wskaźników inflacyjnych na świecie. A niska inflacja to rozwój gospodarczy, niskie koszty pozyskania kapitału na inwestycje a co za tym idzie nowe miejsca pracy. Dla nowego Prezesa Skrzypka poprzeczka ustawiona jest niezwykle wysoko a rezultaty jego przyszłej działalności mogą być dwa. Pierwszy – nastąpi pogorszenie działalności Banku Centralnego na skutek braków merytorycznych (a takich jest niemało) nowego Prezesa. Drugi – wszystko dalej pójdzie doskonałymi ścieżkami co świadczyć będzie o przesadzie i demonizacji pozycji Prezesa NBP. Jak w powiedzeniu: czy się siedzi czy się leży chwała wielka się należy czyli Drogi Czytelniku Prezesem NBP mógłbyś być Ty bądź nawet ja! Podobny wywód zapewne można by odnieść do zmiany na fotelu Prezesa PKN, którego zadania według słów Premiera nie muszą opierać się wyłącznie na działalności biznesowej (więc jakiej?). Czas pokaże, który ze scenariuszy zwycięży?
A na rynku giełdowym zwyciężały w ubiegłym tygodniu byki. Oliwy do rynkowego żaru dodała w czwartek Agencja Fitch podwyższając znacząco ranking naszego kraju. W ślad za rankingiem poszła nasza waluta, ceny długu a przede wszystkim akcje na giełdzie. Całe to zjawisko to efekt zakupów inwestorów zagranicznych, którzy masowo nadciągnęli na nasz rynek. Czwartkowy, silny wzrost na tak dużym obrocie może świadczyć, że Polska jest w dalszy ciągu jednym z najbardziej „sexy” rejonów inwestycyjnego świata. Silny wzrost PKB, opisywana powyżej niska inflacja to główne paliwa bieżącego wzrostu. Jedyne „ale” tego słonecznego i sielskiego krajobrazu to już piąty rok trwania giełdowej hossy i to, że opinie o polskiej gospodarce powoli zaczynają popadać w samozachwyt i uwielbienie.