W przypadku małych firm prowadzonych przez osoby fizyczne ważną kwestią jest dobre połączenia osobistego konta oszczędnościowo-rozliczeniowego z kontem firmowym. Wynika to ze specyfiki usytuowania prawnego takiej firmy. Ponieważ obie role, w jakich występuje osoba prowadząca działalność gospodarczą: raz przedsiębiorca, a raz konsument, są dość płynne, możliwość elastycznego i najlepiej bezkosztowego przesuwania środków między takimi kontami ma dużą wartość.
Według dziennika dla osób, które dopiero teraz rozpoczynają działalność gospodarczą i wśród wielu innych formalności zawierają umowę o prowadzenie rachunki firmowego z wybranym bankiem, właściwie nie ma racjonalnej alternatywy: rachunek taki powinien dawać dostęp do usług bankowości elektronicznej. To, w jakim zakresie, powinno zaś wynikać z potrzeb powstającej firmy. I to zarówno aktualnych, jak i planowanych. Nie ma bowiem nic gorszego w działalności gospodarczej jak zmiana numeru konta (no może poza zmianą danych teleadresowych). Dlatego wybierając konkretny produkt bankowy trzeba patrzeć również na to, czy w przyszłości jego wersję standardową da się bez trudu i korzystnie poszerzyć o dodatkowe usługi związane z tym, że przybędzie nam klientów oraz kontrahentów.
Z kolei firmy, które zakładały rachunki w czasach, gdy bankowość elektroniczna nie była dostępna tak jak obecnie, mogą rozszerzyć umowę z bankiem o opcję korzystania z takich usług – jeśli bank prowadzący rachunek stosuje takie narzędzia – lub założyć drugi rachunek. W tym przypadku, by nie komplikować życia klientom i kontrahentom, można przez okres przejściowy korzystać z dwóch rachunków, np. nowych klientów obsługiwać przez ten drugi, a klientów z dłuższym stażem sukcesywnie „przestawiać” na nowy, by po pewnym czasie rozwiązać umowę o prowadzenie rachunku o przestarzałych parametrach, by niepotrzebnie nie mnożyć kosztów.
Choć rzecz jasna ważna jest stała miesięczna opłata, którą bank pobiera za prowadzenie konta firmowego, to równie bacznie trzeba przeanalizować opłaty za poszczególne usługi. Przede wszystkim za te, z których korzystamy najczęściej. Może bowiem okazać się, że bank zadowala się niewygórowaną opłatą stałą, ale za to pobiera słoną prowizję za każdy wykonany przelew lub każdą wpłatę i wypłatę z rachunku. Ta okoliczność może być istotna zwłaszcza wtedy, gdy wiele takich operacji dokonujemy bezpośrednio w banku – a nie „samoobsługowo”, korzystając z internetowej opcji obsługi konta – czytamy w „Gazecie Prawnej”.