Wojna na rynku kart i kredytów supermarketowych trwa w najlepsze. Akcja zmienia się jak w kalejdoskopie, a walka jest coraz bardziej zacięta. Żeby było jeszcze śmieszniej, na ten rynek chce wejść eurobank. Może być zatem bardzo ciekawie.Lukas Bank od jakiegoś czasu mocno rozpychał się łokciami na zdominowanym przez Sygma i Cetelem Bank rynku. Pasmo sukcesów zakończył w końcu Sygma Bank, który doprowadził do przejęcia ogromnej sieci Reala, wchłaniającego właśnie markety Geanta. Skalę biznesu obrazuje fakt, że w tych ostatnich Sygma wydał blisko 300 tysięcy kart kredytowych. To 2/3 jego biznesu…
Jak widać Lukas szybko otrząsnął się po porażce i wygryzł Cetelema z Carrefoura. A zatem koniec czarnego MasterCarda, którym można płacić w internecie. Batalię wygrała konkurencyjna organizacja – VISA. Bo to też i ona utraciła Reala.
Z naszych nieoficjalnych informacji, których oczywiście nikt nie potwierdzi wynika co prawda, że tak naprawdę obecna bitwa została wygrana nie przez Lukasa, co bardziej przez Visę. Zgodziła się po prostu na większy pakiet promocyjny. W końcu widać po co opłaca się bankowi mieć dwa systemy w swoim portfolio…
Dotychczasowa karta kredytowa Carrefour uprawniała do 1,5% zniżki na zakupy w tej sieci supermarketów. Nowa karta – koloru złotawego (swoją drogą potwierdzamy, że również Lukas Bank pracuje nad swoją „złotą” kartą kredytową, żeby nie było) będzie również uprawniała do stałego rabatu, a dodatkowo klient, który sobie taką kartę wyrobi, dostanie w prezencie 50 zł. Wyrobienie karty oczywiście nic nie będzie kosztowało. Szykuje się też duża promocja tych kart, bo Visa grosza nie żałowała… Można się spodziewać, że Lukas zdobył lekko licząc ok. 150 tysięcy nowych klientów. Całkiem nieźle.
Jak widać rynek supermarketów jest niezbyt wdzięczny. Co prawda teoretycznie umowy są podpisywane na dłuższy okres, ale supermarkety ostro negocjują i jak widać się nie cackają. Mogą sobie na to pozwolić, bo doprowadziły do tego, że zamiana operatora jest teraz bardzo prosta – to przecież przestał być zwykły co-brand. To naprawdę jest to karta i kredyty supermarketu, a bank jest tylko operatorem obsługującym dany produkt. Operatora można zmienić jednym podpisem pod wypowiedzeniem umowy. Zmienia się tylko wizerunek karty, wpuszcza na market inną ekipę i… już. Warunki na karcie nie muszą być nawet bardzo zmieniane. Liczą się tylko warunki finansowe zaproponowane przez bank – a przede wszystkim pieniądze przeznaczone na promocję. Jak widać walka jest bardzo ostra. No ale w sumie mowa mniej więcej o 1/3 całego rynku kart kredytowych… Banki zaczynają być traktowane jako jeszcze jeden dostawca i muszą schodzić ze swoich warunków – jak nie jeden, to zaakceptuje je drugi. Nie ma się co zatem dziwić, że te banki chcą zdywersyfikować swoją działalność i rozwijają się chociażby w internecie, czy jak BNP Paribas chce kupić mini-BPH.
A swoją drogą jest rozwiązanie – pytanie, czy supermarkety na to pójdą. Otóż już w dwóch sieciach marketów RTV AGD można wybrać co-brandy dwóch różnych banków. Co ciekawe nawet warunki na tych kartach minimalnie, ale jednak, się różnią. Jak widać dla klienta konkurencja daje nawet więcej, niż zmienianie operatorów jak rękawiczek. Ciekawe zatem jaka będzie strategia eurobanku i czy mu francuscy właściciele pomogą w zdobywaniu rynku?