Już trzy ostatnie kwartały notowany jest spadek zarówno liczby, jak i wartości nowo podpisanych umów kredytowych. W pierwszych trzech miesiącach tego roku wartość udzielonych pożyczek mieszkaniowych była o ponad 17 proc. mniejsza niż przed rokiem, wynika z analizy AMRON-SARFiN.
Efektem wprowadzenia przez banki nowych przepisów zaostrzających kryteria oceny zdolności kredytowej i wygaszania programu Rodzina na Swoim jest o 6 proc. mniejsza liczba podpisanych umów kredytowych w I kw. br. w porównaniu z poprzednimi trzema miesiącami.
Pożyczamy w złotych z małym wkładem lub bez
Na mieszkania pożyczamy średnio 209 tys. zł. Z raportu opublikowanego przez Związek Banków Polskich wynika, że zaciągamy kredyty głównie w złotych (84 proc.). Zaledwie 14,5 proc. udzielanych pożyczek mieszkaniowych jest denominowanych w euro, a 1 proc. we frankach szwajcarskich. W nielicznych bankach, jakie mają w ofercie jeszcze kredyty walutowe, mogą się o nie starać tylko osoby o dochodach w wysokości 12–15 tys. zł netto miesięcznie.
Większość klientów banków nie ma oszczędności lub dysponuje niewielkimi kwotami. A tymczasem wkład własny jest coraz bardziej pożądany przez instytucje finansowe. Wniesienie części należności pozwala uzyskać lepsze warunki kredytowe. Poza tym, w niektórych bankach zaciągnięcie pożyczki na 100 proc. wartości nieruchomości jest po prostu niemożliwe.
Rosną ceny w nowych inwestycjach
Z raportu Związku Banków Polskich możemy się dowiedzieć, że w największych aglomeracjach średnie ceny transakcyjne spadły w ciągu kwartału o ok. 4 proc., tylko w Poznaniu nie zmieniły się. Ze względu na rygorystyczną politykę banków, kupujący wybierają coraz tańsze nieruchomości.
Tańsze mieszkania można znaleźć na ogół w nowo wprowadzanych na rynek inwestycjach, a nie w tych których budowa kończy się lub już się zakończyła. Niższa stawka ofertowa metra w rozpoczynanych projektach to swego rodzaju premia za oczekiwanie na odbiór kluczy. Z drugiej strony, taki wybór niesie konieczność spłaty odsetek od uruchomionego kredytu hipotecznego.
Ostatnio ceny w nowych inwestycjach zaczęły jednak rosnąć. Jak oblicza redNet Property Group, w kwietniu deweloperzy wprowadzali na rynek nowe lokale przeciętnie za ok. 6,2 tys. zł/mkw., czyli o 3 proc. droższej w porównaniu z marcem br. Jak podają analitycy tej firmy, ceny mieszkań w projektach mieszkaniowych rozpoczynanych w największych miastach idą do góry od października 2011 roku, kiedy to 1 mkw. kosztował średnio 5,7 tys. zł.
Gotowe taniej?
Alternatywą dla mieszkań w budowie są gotowe lokale. W przypadku ich zakupu nie trzeba czekać na ukończenie inwestycji. Poszukujący mieszkań wiedzą, że najtańszych lokali należy szukać na osiedlach, w których w sprzedaży zostały ostatnie oferty. Takie mieszkania można kupić w cenach znacznie niższych od przeciętnych stawek obowiązujących w mieście. W Warszawie można znaleźć mieszkanie nawet za 5500 zł za metr. W takiej cenie można je np. kupić na zamieszkałym już Osiedlu Lazurowa przy ulicy Batalionów Chłopskich na Bemowie. Aby zakończyć projekt PBM Południe Development oferuje lokale o większym metrażu w kwocie, której w Warszawie raczej się nie widuje.
Decydując się na mieszkanie na gotowym osiedlu, mamy mniejszy wybór, ale możemy je obejrzeć i od razu się wprowadzić. Unikamy też spłaty rat kredytu uruchomionego na długo przed zakończeniem budowy i ponoszenia w tym czasie dodatkowych kosztów np. związanych z wynajmowaniem mieszkania.
Jak podaje redNet Property Group, liczba nowych, gotowych mieszkań na głównych rynkach, poza Warszawą, systematycznie rośnie. W stolicy znaczny wzrost oferty ukończonych przez firmy deweloperskie lokali notowany był w ostatnich miesiącach ubiegłego roku. Jednak niezła sprzedaż takich mieszkań w pierwszym kwartale tego roku doprowadziła do spadku oferty.
Źródło: PBM Południe Development