W lutym już 1319 za ponad 204 mln zł. Marzec był rekordowy: udzielono 2203 kredyty na sumę przekraczającą 361 mln zł. Niektórzy analitycy przewidują, że jeśli nadal będzie tak duże zainteresowanie kredytami z dopłatą, to już w końcu trzeciego kwartału zabraknie pieniędzy.
Zaprzeczają temu jednak przedstawiciele Banku Gospodarstwa Krajowego, który program obsługuje. – W tym roku na dopłaty do kredytów zaplanowano 80 mln zł, co pozwala na udzielenie 17,9 tys. kredytów na łączną kwotę 2,2 mld zł – mówi Ewa Balicka-Sawiak, rzecznik BGK. Dodaje, że bank jest przygotowany na sytuację, w której zainteresowanie kredytami będzie większe i wcześniej wyczerpią się zaplanowane środki. – Możemy zwrócić się do resortu infrastruktury z prośbą o zwiększenie kwoty na dopłaty do kredytów. Jesteśmy także ustawowo zobowiązani do udzielania dopłat ze środków własnych. Nie ma więc możliwości, by w ciągu roku zabrakło pieniędzy na dopłaty – zapewnia Ewa Balicka-Sawiak.
Większe zainteresowanie programem „Rodzina na swoim” zaczęło się na początku roku, kiedy wzrosły limity cen metra kwadratowego mieszkania, od których można się starać o dopłaty (limit nie może przekroczyć o więcej niż 40 proc. podanych przez GUS średnich kosztów budowy domu lub mieszkania w województwie lub mieście wojewódzkim). Na przykład w Warszawie w styczniu limity te wzrosły do 7143 zł. Na to nałożył się jeszcze związany z kryzysem spadek cen mieszkań. Te dwa czynniki spowodowały, że duża liczba osób zdecydowała się skorzystać z kredytów z budżetową dopłatą do odsetek.
W wielu miastach zwiększyła się liczba mieszkań, na które można było uzyskać dopłatę. Na przykład w Bydgoszczy jeszcze w grudniu ubiegłego roku do takiego kredytu kwalifikowało się ponad 34 proc. mieszkań, a od stycznia już 84 proc. W Poznaniu odsetek ten wzrósł z 36 proc. do ponad połowy. Podobnie było w całym kraju.
Wszystko wskazuje na to, że od wczoraj popularność tych kredytów jeszcze bardziej wzrośnie. Bo już drugi raz w tym roku podniesione zostały limity cen metra kwadratowego mieszkania, od których będzie można starać się o dopłaty. W Warszawie limit wzrósł już do 7257 zł, natomiast na Mazowszu z 3889 zł do 4326 zł. Według Macieja Stachowicza, eksperta rynku nieruchomości z Muratora Finanse, szczególne znaczenie ma to dla osób, które są zainteresowane kupnem mieszkania w Piasecznie, Pruszkowie, Wołominie czy Ożarowie Mazowieckim.
– W tych miastach, które są naturalnymi sypialniami Warszawy, ceny mieszkań niewiele odstawały od cen w niektórych peryferyjnych dzielnicach stolicy. Natomiast limity ceny metra kwadratowego mieszkania kwalifikujące do dopłat były bardzo niskie. Dlatego ich wzrost o ponad 400 zł pozwoli na zwiększenie liczby mieszkań, które będą mogły być objęte programem „Rodzina na swoim” – mówi Maciej Stachowicz.
Paradoksalnie, wzrost limitów sprawi, że deweloperzy przestaną obniżać ceny mieszkań tam, gdzie one mogłyby jeszcze spadać. Nie wszyscy też uważają, że kredyty z dopłatą ożywią rynek nieruchomości. – Większość klientów banków, którzy dostają taki kredyt, ma zdolność do zwykłych, komercyjnych kredytów – uważa Mirosław Barszcz, były minister budownictwa, a obecnie ekspert BCC. Jego zdaniem kwoty, które przeznaczone są na dopłaty, powinny być skierowane na pomoc wynajmującym mieszkania. – Ożywiłoby to rynek wynajmu i zwiększyło mobilność ludzi, którzy mogliby przenosić się za pracą – uważa Barszcz.