„Nową dyrektywę o kredycie konsumenckim przyjęto w kwietniu. Czeka teraz na oficjalną publikację, a Polska będzie miała dwa lata na dostosowanie się do jej zapisów. Rynek czeka dużo nowości. Jedną z najważniejszych zmian jest umożliwienie pożyczania niewielkich kwot (do 200 euro, czyli ok. 700 zł) z oprocentowaniem wyższym niż przeciętne. Czy oznacza to powrót do tzw. chwilówek, czyli pożyczek na niewielkie sumy i na krótki czas – kilka tygodni lub miesięcy, ale z wysokimi odsetkami? Paweł Banaszak, ekspert Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych, zaznacza, że nie jest to do końca przesądzone.
– To kwestia interpretacji przepisów. Państwa członkowskie muszą prokonsumenckimi przepisami objąć kredyty w granicach 200 – 75 000 euro. Kwestią otwartą jest, czy także niższe – tłumaczy.
– Preambuła dyrektywy wyraźnie pozwala stosować jej przepisy także do najmniejszych kredytów – podkreśla Kamila Kurowska z Urzędu Ochrony Konkurencjii Konsumentów.”, czytamy w „ŻW”.
„Obecnie mamy prawo do spłaty kredytu konsumenckiego przed terminem określonym w umowie. Nie ponosimy wtedy kosztów oprocentowania za okres po spłacie. Za wcześniejszą spłatę bank nie może pobrać prowizji. To się może jednak zmienić – dyrektywa przewiduje bowiem, że pożyczkodawcy będą mogli w uzasadnionych przypadkach pobierać odstępne od konsumentów. Może ono sięgnąć nawet jednego proc. kwoty kredytu.”, czytamy dalej.
Obecnie w Polsce obowiązują zapisy tzw. ustawy antylichwiarskiej, która ograniczyła wysokość dopuszczalnych odsetek od kredytów konsumenckich do czterokrotności stopy lombardowej NBP. Dziś jest to 29 proc. rocznie. Natomiast kwota wszystkich opłat, prowizji oraz innych kosztów związanych z zaciągnięciem kredytu konsumenckiego nie może przekroczyć 5 proc. kwoty udzielonego kredytu. Wyjątkiem są koszty ubezpieczeń. Dlatego do pożyczek są zazwyczaj dodawane ubezpieczenia, za które klient musi słono płacić.
Więcej na ten temat w „Życiu Warszawy”.