Amerykanie dostali w czwartek siódmą szansę na wypracowanie odbicia i skwapliwie z niej skorzystali. Można powiedzieć, że skorzystali pod byle pretekstem.
Tym pretekstem był kwietniowy deficyt handlowy USA. Rynek prawie nigdy na te dane nie reaguje, ale tym razem było inaczej. To prawda, że deficyt był dużo niższy od oczekiwań (43,7 vs 48,8 mld USD), a eksport mocno wzrósł (słaby dolar się przyczynił), ale sam deficyt był taki „mały”, dlatego że o 25 proc. spadł import z Japonii (trzęsienie ziemi). To jednak prawda, że takie dane podniosą prognozy PKB.
Pozostałe dane były słabe. Raport o ilości nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych był gorszy od oczekiwań. Spodziewano się 415 tys. wniosków, a było 427 tys. Plusem było to, że nieznacznie spadła średnia 4-tygodniowa. Raport o zapasach w amerykańskich hurtowniach rynki zazwyczaj lekceważą i tym razem też tak było. Dane były jednak słabe. Zapasy wzrosły o 0,8 proc. m/m (oczekiwano 1 proc.). Teoretycznie im wyższe zapasy, tym lepiej dla PKB.
Po środowej sesji Texas Instruments opublikował zweryfikowane w dół wyniki kwartału. Po początkowych spadkach i handlu posesyjnym Texas I Intel kończyły na niewielkich plusach. Podczas normalnej sesji czwartkowej akcje Texas Instruments drożały. Drożała zresztą większość akcji. Po sześciu sesjach spadkowych naprawdę wystarczył pretekst do wykreowania odbicia. Odbicia, które zresztą pod koniec sesji zaczęło więdnąć i w niczym nie zmienia „niedźwiedziego” obrazu rynku.
Czwartek GPW rozpoczęła wyraźnym spadkiem WIG20, co nie miało nic wspólnego z tym, co działo się na innych giełdach, gdzie polowano na odbicie. Powodem zniżki był nawet pięcioprocentowy (potem mniej) spadek ceny akcji PZU i ponad półtora procentowy spadek ceny akcji PKO BP. To był wynik nieoczekiwanej sprzedaży przez Skarb Państwa 10 procent akcji PZU. PKO BP taniał, bo obawiano się, że SP również będzie sprzedawał.
Spadki były w dłuższym okresie niegroźne, bo przecież po sprzedaży akcje szybko zdrożeją. Nic dziwnego, że WIG20 poszedł za innymi rynkami i dość szybko redukował skalę spadku. Od tego momentu rynek wszedł w marazm. Potem pogorszenie nastrojów na innych giełdach doprowadziło do osuwania się WIG20, ale to też było niegroźne. Po rozpoczęciu sesji w USA indeksy ruszyły na północ, ale fixing nieco rynek schłodził – indeks spadł o 0,43 proc. Najgorsze jest to, że na wykresach pokazały się sygnały sprzedaży.
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi