Kończymy więc sesję spadkiem WIG20 sporym, bo sięgającym 4,1 proc. Obroty także potwierdzają spadkowy charakter sesji (a nie korekcyjny). Wymowa kolejnej czarnej świecy na indeksie jest grobowa, podobnie jak ton komentarzy zarówno w Polsce, jak i na innych rynkach regionu. Może właśnie tego pesymizmu i zwątpienia trzeba rynkowi, żeby mógł się podnieść. Ostatnio przecież inwestorzy żyli nadziejami, że niebezpiecznie silna i długa sekwencja spadkowa jest tylko zasłużoną korektą. Teraz te nadzieje zdają się ulatniać.
Jeśli mimo wszystko ktoś szuka pozytywów w zachowaniu rynku, to ma po swojej stronie jeden argument. Mimo słabości notowań, WIG20 nawet nie zbliżył się dziś do 2750 punktów. Poziom ten jest praktycznie ostatnim kluczowym wsparciem i jego utrzymanie jest konieczne, aby móc mówić o nadziejach na kontynuację hossy. Czy jednak osiągnięcie tego wsparcia było dziś w ogóle możliwe? WIG20 musiałby spadać o 6 proc., żeby je przetestować. Nawet jak na ostatnią zmienność, byłby to krok bardzo duży.
Na koniec dnia tylko jedna spółka z WIG20 (Lotos) obroniła swój kurs z wczoraj. Największe obroty skumulowały się przy akcjach tradycyjnie uważane za obszar działań inwestorów zagranicznych – KGHM, PKN (łącznie 650 mln PLN) dziś broniły rynku tylko rano. Na Pekao, PKO BP i Telekomunikację przypadło kolejne 450 mln PLN. Oczywiście w każdym przypadku mieliśmy głębokie spadki, a przy KGHM amplitudę wahań przekraczającą 10 proc.
Na szerokim rynku na jeden papier drożejący przypadało sześć taniejących (średnio o 3,8 proc.). Nie było dziś tak gorąco jak we wtorek rano, ale trudno też uznać taki wynik za pozytyw, czy sygnał nadejścia lepszych dni. Liderem zwyżek było MNI, które przygotowuje emisję nowych akcji po cenie nominalnej. Warto zwrócić uwagę na Polnord, który rano po podpisaniu kontraktu o wartości 140 mln PLN najpierw podrożał o prawie 10 proc., by zakończyć dzień 2-proc. spadkiem. Nawet dobre informacje wykorzystywane są więc do pozbywania się akcji, co sugeruje, że pokładanie nadziei w fundamentach nie jest najlepszą strategią. To wprawdzie tylko jedna spółka, a takie zachowanie nie musi okazać się regułą, ale jeszcze dwa, trzy tygodnie temu takie sytuacje raczej się nie zdarzały.
Rynek walutowy dziś nie koił ran. Dolar ponownie wspiął się do 3,10 PLN, euro podrożało do 3,96 PLN, a frank szwajcarski do 2,55 PLN.