WYDARZENIE DNIA
Trudno mówić o recesji, skoro nominalny wzrost wynosi 3,3 proc. Inwestorzy przyjęli drugi odczyt z entuzjazmem, bo pierwotnie mówiono o wzroście o 1,9 proc.
Ekonomiści spodziewali się, że wzrost wyniesie 2,7 proc., przy czym nawet najwięksi optymiści szacowali go na 3,1 proc. (wg. ankiety Bloomberga). Wzrost PKB to niemal w całości zasługa eksporterów. Słabnący dolar pozwolił im rozwinąć skrzydła i tym samym zniwelować nieco dziurę w bilansie handlowym. Gdyby nie poprawa bilansu wzrost PKB wyniósłby zaledwie 0,2 proc. (a w I kwartale 0,1 proc.). Również wydatki konsumentów, które w II kwartale wzrosły o 1,7 proc. miały wpływ na wzrost PKB, ale te wspierane były głównie rabatami podatkowymi, a więc efektem jednorazowym.
SYTUACJA NA GPW
Silne wzrosty w Warszawie dzięki Stanom – tak najkrócej można podsumować dzisiejszą sesję na GPW. Dzięki pozytywnemu odczytowi skorygowanych danych o tempie wzrostu amerykańskiej gospodarki PKB o godz. 14.30 inwestorzy ruszyli do zakupów akcji polskich spółek i WIG20, który rozpoczął dzień poniżej 2500 pkt., zakończył notowania o 80 punktów wyżej, co oznacza wzrost o 2,5 proc. w odniesieniu do poziomu środowego zamknięcia. Apetyt na mniejsze spółki był jednak zdecydowanie mniejszy, bo mWIG40 i sWIG80 tylko minimalnie zwiększyły swoją wartość (odpowiednio o 0,4 proc. i 0,3 proc.). Ponad dwukrotnie wyższe obroty niż podczas poniedziałkowej sesji (1 mld PLN) to głównie zasługa Telekomunikacji Polskiej i największych banków – PKO BP oraz Pekao SA. Przed jutrzejszą sesją wszystkie indeksy znajdują się poniżej poziomów sprzed tygodnia.
GIEŁDY W EUROPIE
Niewątpliwie wydarzeniem dnia dla zagranicznych rynków była aktualizacja zmiany PKB Stanów Zjednoczonych, która znacznie przewyższyła szacunki ekonomistów – wzrost wyniósł 3,3 proc. wobec oczekiwań na poziomie 2,5-2,7 proc. r/r. Europejskie indeksy giełdowe, które do god. 14.15 dryfowały wokół wczorajszych poziomów, wystrzeliły po tym komunikacie w górę, ale już otwarcie nowojorskiego parkietu wypadło znacznie mniej optymistycznie – DJIA rósł zaledwie o 0,2 proc., a S&P 500 zyskiwał 0,3 proc. Tak zaskakujący skok najważniejszego barometru kondycji całej gospodarki USA wynikał właściwie tylko ze znacznego spadku deficytu handlowego – w I kw. tani dolar pomagał eksporterom, którzy zapracowali na 3,1 proc. wzrostu gospodarczego. Gdyby wyeliminować ten czynnik PKB zwiększyłby się zaledwie o 0,2 proc., a biorąc pod uwagę silne umocnienie dolara z początku III kw., dla USA rysuje niezbyt optymistyczny scenariusz.
WALUTY
W czwartek mieliśmy na rynku kolejną próbę podciągnięcia kursu euro powyżej 1,48 USD i kolejny raz okazała się ona nieudana. Tym razem na przeszkodzie stanęły dane z amerykańskiej gospodarki – wzrost gospodarczy znacznie przewyższył oczekiwania, trudno mówić o recesji po wzroście PKB o 3,3 proc. Ale spadł też odczyt deflatora inflacji bazowej, więc inwestorzy mogą liczyć, że Fed z podwyżkami stóp spieszyć się nie będzie (zwłaszcza, że to właśnie słaby dolar ma regenerujący wpływ na całą gospodarkę). Po południu euro wyceniano na 1,475 USD.
U nas dolar podrożał do 2,268 PLN, euro do 3,346 PLN, a frank do 2,077 PLN. Frank przebił poprzedni szczyt, jest najdroższy od początku lipca. Wygląda na to, że inwestorzy zagraniczni generalnie nie wierzą w kolejną podwyżkę stóp procentowych w Polsce mimo jastrzębich wypowiedzi członków RPP.
SUROWCE
Od początku tygodnia inwestorzy na rynku ropy naftowej mają po swojej stronie sporo argumentów przemawiających za kupowaniem kontraktów terminowych niż za zajmowaniem krótkich pozycji. Szalejący w Zatoce Meksykańskiej sztorm tropikalny według meteorologów przyspiesza i z siłą huraganu ma uderzyć w wybrzeże USA, gdzie zlokalizowane są rafinerie dostarczające co czwartą baryłkę zużywaną przez Amerykanów. Jeśli dodamy do tego komentarze OPEC o planach zmniejszenia wydobycia w kolejnych miesiącach czy poważne ryzyko, że napięcia na płaszczyźnie Zachód – Rosja skłonią Kreml do przykręcenia kurka z ropą, trudno się dziwić, że rośnie liczba graczy oczekujących wzrostu ceny na nowojorskiej giełdzie surowcowej. Czynnikiem hamującym tą tendencję może być chyba jedynie kurs amerykańskiego dolara, który w ostatnich tygodniach już i tak znacznie zyskał na wartości. W czwartek za baryłkę ropy płacono 117 USD, a za uncję złota 834 USD.
KOMENTARZ PRZYGOTOWALI
Emil Szweda – wydarzenie dnia, waluty; Łukasz Wróbel – GPW, giełdy zagraniczne, surowce. Open Finance