Poranna wyprzedaż dotyczyła przede wszystkim spółek surowcowych i choć ich notowania poprawiły się w dalszej części sesji, to rekordowe poziomy nie zostały poprawione. KGHM znów odbił się od 110 PLN (maksymalny poziom 110,5 PLN, na wcześniejszych sesjach 111 PLN), PKN Orlen nie daje sobie rady z poziomem 66 PLN, PGNiG i Lotos nawet nie próbowały powalczyć o nowe rekordy. Czy to oznacza dystrybucję akcji? Trudno jednoznacznie stwierdzić, że tak właśnie się dzieje, ale na pewno część graczy i to z grubymi portfelami realizowała dziś zyski. Widać to także po spadającej liczbie otwartych pozycji na rynku kontraktów.
Rynek ciągną w górę akcje banków – Pekao i PKO BP zyskały dziś ponad 3 proc., mniejsze banki niewiele mniej. Do tego jeszcze kolejne 3 proc. dołożyła Telekomunikacja Polska (przy mniejszych niż wczoraj obrotach). Może więc po prostu zmieniają się liderzy hossy. Nie ma się czemu dziwić – spółki surowcowe zaczynają parzyć w ręce, bo ani hossa metali nie będzie wieczna, ani wzrost cen ropy nie przekłada się tak łatwo na zysk operacyjny rafinerii.
Na szerokim rynku liczba spółek drożejących tylko nieznacznie przewyższała te taniejące, a w przypadku MIDWIG-u, podział był już równy. Mimo to ten indeks zyskał 0,5 proc. i poprawił swój rekord. W grupie mniejszych spółek jak zwykle znalazły się papiery, które zyskiwały po kilkanaście procent. Realizacja zysków dotknęła papiery GTC (w dół o 6 proc.).
W skali tygodnia WIG20 wzrósł o 5,4 proc. i była to najsilniejsza zwyżka indeksu od pierwszego tygodnia stycznia. Licząc od początku kwietnia wzrost przekracza już 11 proc. i jest to najlepszy wynik indeksu od sierpnia 2003 roku. W tym tygodniu MIDWIG wzrósł o 3,3 proc., a WIRR o 5,6 proc. Ponad 8,5 proc. zyskał WIG-Banki jasno pokazując, gdzie inwestowane były pieniądze w ostatnich dniach.
Na rynku walutowym dolar nadal słabnie. „Zielony” kończy tydzień z kursem 3,13 PLN – najniższym od lutego. Również euro (3,87 PLN) i frank szwajcarski (2,46 PLN) wyceniane są niżej niż choćby na początku tygodnia. Jednak na razie nie można mówić o powrocie złotego do trendu wzrostowego, przynajmniej tak długo, jak długo kursy waluty nie osiągną nowych minimów.