Jednak to inwestorzy w Warszawie mają największe powody do zadowolenia. Indeks WIG wzrósł o 1,5 proc. i znalazł się na najwyższym poziomie w historii, nieznacznie poprawiając rekord z początku lutego.
Zwyżce towarzyszyły całkiem spore obroty, które zamknęły się kwotą 1,2 mld PLN dla spółek z WIG20. A właśnie na nich koncentrowała się dziś aktywność inwestorów. Wielkim powodzeniem cieszyły się akcje KGHM, które podrożały o 7,7 proc. dzięki drożejącej miedzi na światowych rynkach surowcowych. Reakcja inwestorów była nieco euforyczna, ale zarazem pokazuje, że rynek był wygłodniały zwyżek. Choć może się to wydać zaskakujące, po raz ostatni dwie sesje
z rzędu, na których WIG20 zyskiwał na wartości, mieliśmy ostatnio aż przed trzema tygodniami, kiedy kończyła się fala zakupów wywołanych „efektem stycznia”.
Poza KGHM inwestorzy interesowali się także Biotonem, który zaliczył drugi silny wzrost z rzędu – dziś o 6,7 proc. Łączne obroty KGHM i Biotonem to aż 450 mln PLN.
Po publikacji wyników za IV kwartał o 2 proc. spadły akcje BZ WBK, drugim spadkowiczem był Polimeks. Reszta spółek wchodząca w skład indeksu drożała, przy czym warto zwrócić uwagę na ponad 5-proc. wzrost Agory czy Prokomu, bo pokazuje on, że inwestorzy chętniej wybierają mniejsze firmy niż tylko mające dużą wagę w indeksie banki. Nie da się więc wytłumaczyć tej czwartkowej zwyżki po prostu falą zakupów arbitrażystów. Jutro WIG20 może próbować zaatakować rekord wszech czasów ustanowiony trzy tygodnie temu – 3550 pkt, ale wiele zależeć będzie od wyników PKO BP, które zostaną ogłoszone jutro.
Na szerokim rynku wzrósł kurs 150. spółek, spadł 91., MIDWIG zyskał 0,5 proc., a WIRR 1,1 proc. (oba ustanowiły rekordy). O 8,4 proc. wzrosły notowania Mostostalu Zabrze, który zrewidował w górę prognozę zysków i przychodów na ten rok, o 8,5 proc. podrożał Yawal, który szykuje się do przejęć w branży. Tylko jedna spółka staniała dziś więcej niż o 5 proc. i był nią Impel, który obniżył prognozy za 2006 rok.
Na rynku walutowym bez większych sensacji – złoty nieznacznie umocnił się wobec euro, za które płacono 3,878 PLN. Frank kosztował 2,382 PLN, a dolar niecałe 2,96 PLN.