W Pradze wzrost indeksu sięgnął 1,3 proc., w Budapeszcie 1,2 proc., u nas WIG20 zyskał 0,9 proc., kończąc bardzo udany tydzień, po którym indeks zyskał 6,35 proc., przy obrotach (tygodniowych) najwyższych od połowy czerwca. Najważniejszy jest fakt, że w tym tygodniu udało się wyrwać z konsolidacji i kontynuacja wzrostów także na dzisiejszej sesji, która uwiarygodnia fakt wybicia. Teraz wyzwaniem jest jednak sforsowanie 3220 punktów – szczytu z ostatniego tygodnia lipca. Dziś zbliżyliśmy się nieco do tego poziomu, bo nadal w górę pięły się kursy akcji banków, pomagała im KGHM (plus 4,0 proc.) i Lotos (2,4 proc.). Niestety niepewna sytuacja na krajowym rynku paliw, a w szczególności nieznane losy inwestycji PKN na Litwie, sprawiły że akcje Orlenu staniały o 2 proc. Obroty akcjami spółek z WIG20 były dziś bardzo wysokie (najwyższe od czterech miesięcy) i wyniosły 1,277 mld PLN. Podaż nie poddaje się, ale przewagę mają w tej chwili byki.
Na szerokim rynku zdrożały akcje 136 spółek, staniały 85. WIG, MIDWIG i WIRR sięgnęły po nowe rekordy notowań.
Na rynku walutowym zaszły spore zmiany, które ucieszą posiadaczy kredytów walutowych. Kurs franka spadł do 2,43 PLN. To najniższy kurs od marca. Możemy być niemal pewni, że w przyszłym tygodniu kurs przetestuje poziom 2,40 PLN, który powstrzymał spadek franka zimą tego roku. Euro spadło do 3,88 PLN. Najbliższe wsparcie to 3,85 PLN. Dolar zaś trzyma się w okolicach 3,10 PLN. Skąd dzisiejsze zmiany na rynku walutowym? GUS podał dane o inflacji, która we wrześniu wyniosła 1,6 proc. – mniej niż oczekiwali analitycy i Ministerstwo Finansów. Niższa inflacja oddala perspektywę podniesienia stóp procentowych w Polsce, ale zarazem stoi w jaskrawej sprzeczności z dzisiejszą wypowiedzią Haliny Wasilewskiej-Trenkner, która zapowiedziała, że RPP może podnieść stopy procentowe jeszcze przed końcem roku, jeśli nowa projekcja inflacji, którą przygotowuje NBP będzie wskazywała na zagrożenie wzrostem cen. Inne dane opublikowane dziś to deficyt obrotów bieżących – z danych NBP wynika, że import znów rośnie szybciej niż eksport, a to oznaczałoby presję na wzrost kursu euro. Trzeba przyjąć, że w długim okresie ta presja dojdzie do głosu. Ale na razie złoty wygrywa z walutami.