WIG20 zyskał 0,9 proc., ale tak naprawdę ten wzrost nie ma większego znaczenia. Obroty znów zmalały (515 mln PLN dla WIG20), a sam indeks nadal przebywa w magicznym rejonie 2900-3100 punktów, z którego nie daje się wyciągnąć żadnym sposobem. Inwestorów interesowały dziś głównie akcje spółek surowcowych. Odbija ropa i miedź, więc rosną akcje PKN (1,1 proc.) i KGHM (3,5 proc.), na które przypadło 60 proc. wszystkich obrotów. Czasem wygląda to tak, jakby na GPW nie handlowało się akcjami spółek, lecz kontraktami na surowce (choć PKN nie ma przecież własnych złóż).
Na szerokim rynku zdrożały akcje 153. spółek, staniały 53. MIDWIG i WIRR odrobiły większość wczorajszych strat, do łask inwestorów wrócił Hutmen (plus 13,5 proc.), który przez ostatnie tygodnie spadł ze 140 do 90 PLN. Z drugiej strony akcje tylko dwóch spółek spadły mocniej niż o 2 proc., co jest chyba rekordem GPW. Szaleje rynek NFI, gdzie kilkudziesięcio procentowe amplitudy wahań nikogo nie dziwią – NFI Progress kosztował już 7,25 PLN by na koniec sesji zjechać do 4,80 PLN.
Na rynku walutowym nadal spokojnie. Dolar zdrożał wprawdzie do 3,135 PLN, ale euro spadło pod koniec dnia poniżej 3,98 PLN, frank do 2,51 PLN. O ile kilka tygodni temu złoty zaczynał dzień od umocnienia i osłabiał się po południu, to od paru dni sytuacja jest odwrotna – po południu złoty odrabia część porannych strat. Wypatrywanie takich reguł nie ma zresztą większego sensu. Złoty jest równie stabilny co giełdowe indeksy. Im dłużej trwa ten spokój, tym silniejsze będzie późniejsze wybicie.