Tymczasem u nas wręcz przeciwnie – poranne straty zostały odrobione niemal w całości, WIG20 kończy sesję spadkiem o 0,1 proc. Wielka w tym zasługa KGHM, której akcje podrożały o 4,9 proc. (uwaga – przy obrotach niższych niż w czasie spadków) – to po prostu bardzo duża ostatnia zmienność kursu przyciągnęła kapitał spekulacyjny. Wprawdzie na rynku surowcowym kontrakty na miedź wyhamowały spadek, ale to jeszcze nie oznacza, że są podstawy do kupowania akcji KGHM. Ta zwyżka ma czystko spekulacyjny charakter, ale i tak bardzo WIG20 pomogła. Część „zasług” trzeba przypisać Telekomunikacji, której papiery podrożały o 2,4 proc. Jeśli chodzi o banki, to w porównaniu do porannej przeceny poprawiły się notowania PKO BP, natomiast spadek pogłębiło Pekao i BZ WBK. Pod koniec sesji lepiej prezentowały się też papiery spółek paliwowych – to są przyczyny ograniczenia spadków. Sytuacja daleka jest jednak od optymistycznej. Mamy zaledwie przystanek po trzech dniach spadków i to trochę za mało, by się cieszyć, bo z tego przystanku trzeba będzie gdzieś ruszyć, a scenariusz spadkowy wciąż ma większe szanse powodzenia.
Na szerokim rynku wzrósł kurs 106. spółek, spadł 126., MIDWIG zyskał 0,1 proc., a WIRR spadł o 0,4 proc. O 15 proc. podrożały akcje HTL Strefy po informacjach o planowanej akwizycji w USA. Spore obroty widzieliśmy także przy Budimexie, którego akcje podrożały o 5,5 proc. po rekomendacji kupna od jednego z biur maklerskich.
Złoty umocnił się w poniedziałek i to jest dobra wiadomość. Kurs dolara spadł do 2,97 PLN, euro do 3,865 PLN, a franka do 2,40 PLN – cała trójka staniała zatem o grosz w porównaniu do porannych poziomów. Inwestorzy zagraniczni nie wycofują się zatem na hurra i być może mają nadzieję, że do wyboru politycznego prezesa NBP jednak nie dojdzie.
