Nastroje na giełdach pozostają fatalne. Kontynuacja spadków jest więc scenariuszem bazowym. Szczególnie, że na horyzoncie brak potencjalnych impulsów, które mogłyby zmienić układ sił. Niewiadomą jest tylko to czy giełdy ponownie ulegną panice.
Po kilku dniach dynamicznych wzrostów na giełdach, wczoraj strach ponownie zajrzał głęboko w oczy inwestorom. Przez większość światowych parkietów przetoczyła się fala panicznej wyprzedaży akcji. Indeks S&P500 stracił 4,46%, Nasdaq Composite spadł o 5,22%, niemiecki DAX zakończył dzień o 5,82% poniżej środowego zamknięcia, a francuski CAC zanurkował o 5,48%. Tej fali paniki uległa też warszawska giełda. Indeks dużych spółek stracił 5,81%, kończąc dzień na poziomie 2248,51 pkt. W pewnym momencie sesji indeks ten testował już poziom 2177,03 pkt.
Wszystkie ryzyka aktualne
W czwartek inwestorzy uświadomili sobie, że wzrosty z ostatnich dni były tylko zwykłą korektą, panicznej wyprzedaży z początku sierpnia. Wszystkie ryzyka, które stały za tamtą wyprzedażą, wciąż są obecne. Spowolnienie wzrostu gospodarczego w USA, Europie i Azji jest kontynuowane. Kryzys zadłużenia w Strefie Euro pozostaje nierozwiązany. Znaczących decyzji zmierzających do obniżenia zadłużenia nie podejmuje też amerykańska administracja. Dodatkowo, pomimo spowolnienia wzrostu gospodarczego na świecie, utrzymują się relatywnie wysokie ceny surowców.
Wczoraj o tych wszystkich ryzykach przypomniała korekta przez Morgan Stanley prognoz wzrostu dla światowej gospodarki. Inwestorów dobiły natomiast fatalne dane z USA: indeks FED z Filadelfii i sprzedaż domów na rynku wtórnym. Humorów nie poprawiły doniesienia Wall Street Journal. Gazeta napisała, że oddział Fed z Nowego Jorku obawia się negatywnego wpływu europejskiego kryzysu zadłużenia na amerykański system bankowy. Dlatego zwrócił się z pytaniem, czy działające w USA europejskie banki, mają dostęp do funduszy niezbędnych do ich prawidłowego funkcjonowania..
Nastroje na giełdach, co doskonale ilustruje skala wczorajszej przeceny, są bardzo złe. Trudno będzie je w prosty sposób odwrócić. Dlatego wiele wskazuje na to, że druga połowa sierpnia będzie na giełdach równie gorąca jak pierwsza.. Nie mniej jednak, póki co nie grozi nam bessa podobna do tej z lat 2007-2009.
Nastroje coraz gorsze, złoto coraz droższe
Pogarszające się nastroje na rynkach finansowych, a w konsekwencji paniczna wyprzedaż na giełdach, automatycznie zwiększają zainteresowanie inwestorów złotem. Ceny tego kruszcu wczoraj ustanowiły nowy historyczny rekord, który dziś został poprawiony. Obecnie kształtuje się on na poziomie 1853,18 USD. Jeszcze przed tygodniem złoto kosztowało 1723,25 USD. Perspektywa dalszych spadków na giełdach sprawia, że ceny mogą jeszcze dziś powędrować w górę. Realizacji zysków najwcześniej można oczekiwać na początku przyszłego tygodnia.
Fatalne nastroje nie znalazły w czwartek natomiast przełożenia na gwałtowne umocnienie szwajcarskiego franka. To sugeruje, że podejmowane w ostatnim czasie przez Narodowy Bank Szwajcarii działania, mające prowadzić do osłabienia franka, póki co są skuteczne.
Piątkowe kalendarium
Dzisiejsze kalendarium jest wyjątkowo puste. Inwestorzy poznają jedynie lipcowe dane o inflacji konsumenckiej w Kanadzie (prognoza: 2,8% R/R) oraz raport o inflacji bazowej w Polsce (prognoza: 2,4% R/R). Znacznie ciekawiej będzie w przyszłym tygodniu, gdy rynki nie tylko będą czekać na wystąpienie szefa Rezerwy Federalnej w Jackson Hole, ale poznają również m.in. wstępne odczyty sierpniowych indeksów PMI dla Europy i Chin, niemieckie indeksy Ifo i ZEW oraz zrewidowane dane o brytyjskim i amerykańskim PKB.
Źródło: X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.