Przed Świętami Konferencja Przedsiębiorstw Finansowych, organizacja skupiająca kilka największych firm pożyczkowych na polskim rynku, poinformowała o rozpoczęciu rozmów z Biurem Informacji Kredytowej. W ostatnich dniach współpracę z BIK nawiązał także inny gracz z tej branży – brytyjski pożyczkodawca Wonga.
Pozabankowe firmy udzielające szybkich pożyczek nie mają dziś możliwości sprawdzenia, czy ich potencjalni klienci spłacają kredyty w bankach. Biuro Informacji Kredytowej gromadzi informacje zbierane od banków i SKOK-ów, ma zatem szczegółowe dane, ale dotyczące tylko pewnego wycinka rynku. Rozszerzenie grona podmiotów, które dostarczają informacji o swoich klientach przysłuży się zarówno bankom, jak i ich niebankowym konkurentom – pozwoli dokładniej oszacować ryzyko udzielenia pożyczki.
Brytyjczycy jedni z pierwszych
Jak donosi „Rzeczpospolita”, jednym z pierwszych pozabankowych pożyczkodawców, który będzie kupował raporty BIK jest internetowy serwis Wonga. Współpraca z Biurem odbywać się będzie na takich samych zasadach, jak w przypadku banków – firma będzie wprowadzać do bazy dane o swoich klientach, a w zamian będzie miała dostęp do informacji udostępnianych przez pozostałych uczestników systemu. Za pobierane raporty Wonga będzie ponosić opłaty takie same, jak banki i SKOK-i.
Pochodzący z Wielkiej Brytanii serwis Wonga jest jednym z najbardziej znanych na tamtejszym rynku przedstawicieli branży szybkich pożyczek. Firma działa od 5 lat, a jej wzrost był wyjątkowo dynamiczny, również dzięki agresywnej i niesztampowej reklamie. Specyficzną cechą Wonga jest wykorzystanie nowoczesnych technologii w procesie oceny ryzyka kredytowego. Firma chwali się własnym systemem scoringu potencjalnych klientów.
Raport podnosi koszty
W Polsce Brytyjczycy wystartowali jesienią 2012 r. Pod względem oferowanych cen serwis nie różni się znacząco od innych podmiotów z branży – za 500 zł pożyczone na 14 dni trzeba zapłacić ponad 80 zł.
Bankier.pl
