W ubiegłym roku wszystkie działające w Polsce banki zarobiły na czysto ponad 9 mld zł. To absolutny rekord. Nawet w dobrym dla branży finansowej 2004 r. banki miały łącznie „tylko” 7,4 mld zł zysku. W latach 2002-2003 – ledwie połowę tej kwoty. Początek tego roku jest dla banków równie udany. – czytamy w „Gazecie Wyborczej”
Z najnowszego raportu BDM PKO BP wynika, że polskie banki osiągają znacznie wyższą marżę odsetkową w porównaniu do innych krajów. W Polsce największe banki mają 3,5 proc. marży, podczas gdy we Włoszech i Hiszpanii tylko ok. 2 proc., a w Niemczech i Francji ok. 1 proc.
Natomiast z najnowszego opracowania Central and Eastern European Banking Study 2006 wynika, że w najbliższych latach marże polskich banków będą spadać do poziomu europejskiego. Już dziś polskie banki zarabiają na złotowym kredycie hipotecznym mniej niż 1 proc. Konkurencja w szybkich kredytach jest coraz większa, a ponadto zarobek na pożyczkach i kartach będzie ograniczała ustawa antylichwiarska.
Jednak banki takie jak PKO BP, Pekao czy BPH, mają w zanadrzu jeszcze miliardy złotych leżące na kontach osobistych klientów. – Oprocentowanie ROR-ów jest bliskie zeru, zaś na obracaniu tymi pieniędzmi bank może zarobić kilka procent – mówi Piotr Czarnecki, prezes Raiffeisena.
Zdaniem ekspertów firmy doradczej McKinsey banki zachowają swój zarobek tylko wtedy, gdy sprzedadzą znacznie więcej kredytów. – Zautomatyzować procesy, upodobnić działalność do linii montażowej. Takiej, jaką mają np. fabryki aut – mówi Piotr Romanowski, partner z McKinseya. Automatyzacja sprawdza się np. przy kredytach gotówkowych, bo są to umowy różniące się szczegółami. Stworzenie „linii produkcyjnej” to zysk dla banku, który może przerobić kilkakrotnie więcej umów. Nawet kredyty hipoteczne można do pewnego stopnia zautomatyzować. W najlepszych bankach na Zachodzie taki kredyt można dostać w 24 godziny. U nas zajmuje to co najmniej 14 dni. W 24 godziny bank wyda najwyżej „wstępną decyzję”.