Profesor Dariusz Filar, uznawany za „jastrzębia” wśród członków RPP, powiedział w poniedziałek, że co prawda w jego opinii Rada nie powinna obniżać stóp procentowych, ale nie oznacza to, że nastawienie w polityce pieniężnej musi być szybko zmienione. Jednocześnie rynek dość wybiórczo potraktował słowa członka RPP, bowiem w tym samym wywiadzie, ostrzega on jednocześnie przed wzrostem rentowności długoterminowych obligacji amerykańskich, co w efekcie może zakończyć się odpływem zagranicznego kapitału z Polski. Wtorkowe umocnienie złotego mimo gorszych niż prognozowane danych o sprzedaży detalicznej w czerwcu z perspektywy czasu można uznać za „ciszę przed burzą”. Inwestorzy kupowali naszą walutę, głównie z powodu zawetowania przez prezydenta ustawy o zwrocie podatku VAT za zakupione materiały budowlane, spychając kurs EUR/PLN w okolice psychologicznego poziomu 4,00.
W momencie, gdy wszyscy liczyli na dalsze wzmocnienie naszej waluty i ostateczne pokonanie wsparcia przez kurs EUR/PLN, do gry wkroczyli politycy walczący o głosy wyborców. Partie, na co dzień pozostające w ostrym konflikcie, jednym głosem zaapelowały do marszałka Sejmu o zwołanie dodatkowego posiedzenia Sejmu w celu przegłosowania weta prezydenta. Inwestorzy zareagowali natychmiast wyprzedażą polskiej waluty, ponieważ jak wynika z arytmetyki sejmowej posłom uda się odrzucić weto i doprowadzić do wejścia w życie ustawy, która będzie kolejnym obciążeniem dla budżetu.
W czwartek kurs EUR/PLN EUR/PLN łatwo przełamał górne ograniczenie sześciotygodniowego kanału spadkowego wzrastając do poziome 4,06 w piątek. Przełamanie oporu na 4,07, który jest wyznaczony prze lokalny szczyt z 15 sierpnia, będzie oznaczać dalsze osłabienie naszej waluty względem euro.
Rekomendacje
Nadchodzący tydzień może przynieść kolejne osłabienie złotego. Odrzucenie prezydenckiego weta w sprawie zwrotu Vat-u w budownictwie może doprowadzić do podwyżki akcyzy na benzynę nawet o 20 gr na litrze. W ten sposób minister finansów zamierza wyrównać straty wynikające z konieczności zwrotu osobom fizycznym części podatku VAT za materiały budowlane. Nagły wzrost cen paliwa odbije się bardzo niekorzystnie na całej gospodarce, doprowadzając do znacznego wzrostu cen wszystkich towarów i usług.
RYNEK MIĘDZYNARODOWY
Euro odrabia straty
Na rynku międzynarodowym inwestorom brak zdecydowania. Po zeszłotygodniowym dużym umocnieniu dolara, w tym tygodniu górą było euro. Wspólna waluta obroniła poziom wsparcia na 1,2150 i od początku tygodnia konsekwentnie zyskiwała względem waluty amerykańskiej. Inwestorzy kupowali euro w nadziei na pozytywne informacje z gospodarki Niemieckiej, które miały być potwierdzone przez indeksy ZEW i IFO. Jeszcze przed publikacją pierwszego z nich, kurs EUR/USD pokonał barierę podażową na 1,2190 – 1,22 wzrastając do 1,2260. Wzrost indeksu ZEW z 37 do 50 pkt, przy prognozie 39 pkt potwierdził przewidywania inwestorów, którzy jednak zamiast kontynuować zakup euro zdecydowali się na realizację zysków. Spowodowało to ponowny spadek kursu EUR/USD w okolice tygodniowego otwarcia.
Osłabienie euro nie trwało jednak długo i kurs EUR/USD odrobił wcześniejsze straty, wspierany przez opublikowane w środę bardzo słabe dane o lipcowych zamówieniach na dobra trwałego użytku w USA (spadek o 4,9 proc.). Dodatkowo inwestorzy, mający świeżo w pamięci odczyt indeksu ZEW, z nadzieją oczekiwali na publikację kolejnego indeksu z Niemiec. Tym razem byki mogły czuć się zawiedzone, ponieważ indeks IFO spadł w lipcu do 94,6 pkt z 95 pkt w czerwcu, przy prognozowanym wzroście do 95,2 pkt. Po publikacji kurs EUR/USD spadł z 1,2305 do 1,2265.
Spadki się jednak nie pogłębiały i z upływem czasu do głosu ponownie dochodzili inwestorzy kupujący euro. Wysokie ceny ropy na rynkach światowych oraz brak istotnych danych makroekonomicznych z USA sprawiły, że na początku piątkowej sesji euro kosztowało 1,2340 dolara, tylko nieznacznie obniżając swoją wartość w trakcie dnia.
Rekomendacje
W nadchodzącym tygodniu możemy oczekiwać dalszego wzmocnienia euro, ponieważ rynki coraz częściej wracają do sprawy deficytu handlowego i budżetowego w USA, a coraz mniejszą wagę przykładają do kryzysu politycznego w UE, który przed wakacjami był przyczyną dużego spadku kursu EUR/USD. Technicznie jedynie przełamanie wsparcia na 1,2150 a następnie pokonanie psychologicznego poziomu 1,20 może ponownie dać siłę dolarowi.
PRZYGOTOWAŁ
Maciej Chojnacki
WGI Dom Maklerski
KOMENTARZ MAKROEKONOMICZNY
Nowa koalicja a problem z podatkami
Kampania wyborcza do Sejmu ruszyła pełną parą. Jeśli wierzyć sondażom przyjdzie nam żyć pod rządami koalicji PiS-u i Platformy Obywatelskiej. PO jest partią liberalną i nastawioną wolnorynkowo, co oznacza, że nie jest zwolennikiem udziału rządu w gospodarce i należałoby dokończyć proces prywatyzacji, a nadrzędne są mechanizmy rynkowe w ustalaniu cen produktów i usług. PiS uważa zaś, że są pewne sektory gospodarki, które powinny zostać domeną rządu. PO uważa, że każdy obywatel powinien dbać o własne interesy, natomiast PiS, że trzeba koniecznie wspomóc najsłabszych i rodziny wielodzietne.
Obie partie nie różnią się w ocenie sytuacji gospodarczej, głosząc, że podstawowymi problemami są bezrobocie oraz stan finansów państwa. Zgadzają się też w wielu innych kwestiach, jednak proponują zdecydowanie różne rozwiązania. PO uważa, że trzeba obniżyć podatki, ponieważ stanowią one poważne obciążenie, które hamuje przedsiębiorczość i wspiera szarą strefę. PiS zgadza się, z tym, o ile dotyczy to, biedniejszej części społeczeństwa oraz rodzin wielodzietnych. Zdaniem przywódców PiS-u wprowadzenie podatku liniowego na poziomie 3×15 proc. oznaczałoby, że bogaci będą żyć na koszt biedniejszych. Zatem PiS jest za wprowadzeniem dwupoziomowego systemu podatkowego: 19 proc. i 28 proc. PIT-u oraz 19 proc. CIT-u. Brakuje stanowiska odnośnie VAT-u.
Prawda leży pośrodku. Podatki nie mogą stanowić podstawowego sposobu rozwiązywania problemów gospodarczych Polski, ponieważ obniżenie bezrobocia wiąże się przede wszystkim z kreowaniem nowych miejsc pracy. W środowisku mniej biurokratycznym społeczeństwo powinno być bardziej przedsiębiorcze. Z kolei naprawa finansów państwa wiąże się z obniżeniem wydatków budżetu centralnego. Biorąc pod uwagę, że większość wydatków centralnych jest związanych z opieką społeczną, to właśnie tam należy szukać oszczędności. PiS chce zwiększyć te wydatki, natomiast PO dostrzega dwa podstawowe problemy: po pierwsze, Polacy nadal „lubią” żyć na garnuszku rządu, a po drugie, poziom podatku 3×15 proc., nie wydaje się wystarczający, aby zapewnić budżetowi należyte przychody.
Którą opcję wprowadzić? Wszystko zależy od wyniku wyborów parlamentarnych. Partia, która zwycięży będzie musiała zrealizować swój plan. Prawdopodobieństwo, że wynik wyborów wyłoni samodzielnego lidera jest praktycznie równe zeru, w związku z tym, każdy zwycięzca będzie musiał dogadać się z koalicjantem. W tym wypadku oznacza to wprowadzenie uproszczonego systemu podatkowego z wyższymi stawkami, np. 3 x 19 proc. Nie ulega wątpliwości, że podatki staną się kością niezgody między przyszłymi koalicjantami.
Przygotował
Richard Mbewe
WGI Dom Maklerski