W piątek o godz. 14.30 euro kosztowało 4,16 zł, a dolar 3,2950 zł, wobec odpowiednio 4,1350 i 3,2150 tydzień wcześniej. Maksymalne kurs dolara został osiągnięty w piątek 3,3140 zł, a euro w środę na poziomie 4,1970 zł.
Nie uległy zmaterializowaniu informacje o możliwości usunięcia Marka Belki z funkcji premiera i stworzenia „rządu technicznego”. Taka możliwość została oceniana jako mało realna nawet przez partie proponujące takie rozwiązanie (PSL).
Negatywnie na rynek mogły natomiast oddziaływać pogłoski o problemach funduszy hedgingowych w USA i zalecenia zagranicznych banków inwestycyjnych, rekomendujących ograniczanie portfela akcji w Europie Środkowej, co negatywnie odbiło się też na indeksach warszawskiej giełdy.
Ankieta przeprowadzona przez agencję Reuters pokazała, że rynek oczekuje jeszcze niewielkiej obniżki stóp do końca roku (15 z 17 analityków). Mało prawdopodobne jest jednak, by miało to już miejsce w maju (5 z 17 ankietowanych). Przedstawiciele RPP w swoich wypowiedziach w ostatnich dniach również wskazali, że na większe obniżki trudno już liczyć w tym roku. Halina Wasilewska-Trenkner stwierdziła, że cykl obniżek stóp procentowych dobiegł już końca, a polityka pieniężna w okresie przedwyborczym powinna być bardzo ostrożna. Dodała też, że majowa projekcja inflacyjna tym razem nie powinna przynieść niespodzianek, a złoty ma szanse na stabilizację. Dariusz Filar (RPP) prognozuje natomiast utrzymanie inflacji w najbliższych dwóch latach w celu inflacyjnym NBP.
Ministerstwo Finansów przedstawiło wstępne założenia do budżetu: PKB spowolni do 4 proc. z 5 proc. w 2005 r., inflacja spadnie średniorocznie do 1,5 proc., a deficyt budżetowy ma wynieść ok. 30 mld zł. Zapowiedzi obniżania deficytu budżetowego w kolejnych latach formułowane były także przez przedstawicieli opozycji. Właśnie zaostrzenie polityki fiskalnej będzie kluczowe w drodze naszego kraju do strefy euro. Z ankiety przeprowadzonej przez agencję Reuters wynika, że rynek prognozuje, że Polska przyjmie euro w 2010 r. po kursie 4,10 zł. Ankietowani nie widzą też zagrożenia w rozszerzeniu strefy euro przez francuskie „nie” w referendum konstytucyjnym.
Mimo mocnego euro w dalszym ciągu dobrze radzą sobie polskie przedsiębiorstwa. Z danych GUS za pierwszy kwartał wynika, że deficyt handlowy spadł do 1,5 mld zł 2,3 mld zł rok wcześniej. Za ten spadek odpowiedzialny jest wzrost polskiego eksportu w tym czasie o 23,5 proc.
Rekomendacje
Za złotym, w kilkutygodniowej perspektywie, przemawia spodziewany napływ środków z zagranicy na zakup akcji w zaplanowanych IPO. Niepokój mógł wzbudzić jednak sondaż, zgodnie z którym głosy „za” i „przeciw” francuskiej konstytucji rozkładają się po połowie i sprawa ta do końca miesiąca będzie w centrum zainteresowania.
W dalszym ciągu rynek międzynarodowy, z zwłaszcza kwestia dalszego umocnienia dolara do euro będzie miała pierwszoplanowe znaczenie. W Polsce kluczowy będzie wskaźnik inflacji za kwiecień. Jeśli nic niespodziewanego się nie wydarzy, to maksymalnym poziomem, do którego może dojść USD/PLN jest 3,34 i 4,30 dla EUR/PLN.
RYNEK MIĘDZYNARODOWY
Eurodolar przełamał trend
Kurs EUR/USD przełamał 3-letnią linię trendu rosnącego i spadł do najniższego poziomu od przeszło pół roku. Takiej passy dolar nie miał od dawna. Wszystkie publikowane w ostatnich dniach dane makroekonomiczne były zdecydowanie prodolarowe.
Początek tygodnia był naznaczony jeszcze ubiegłopiątkowym, bardzo silnym umocnieniem dolara do euro po publikacji danych z rynku pracy. Do środowego popołudnia mieliśmy do czynienia z odbiciem. Inwestorzy obawiali się, że dane o deficycie handlowym USA po raz kolejny okażą się bardzo słabe. Kurs EUR/USD do środy wzrósł do blisko 1,29. W tym czasie inne informacje nie miały wiele znaczenia. Nadwyżka handlowa Niemiec wyniosła w marcu 16,3 mld EUR, wobec 13,6 mld w lutym, a Bank Anglii zdecydował o pozostawieniu stóp procentowych bez zmian. Produkcja przemysłowa największej gospodarki strefy euro spadła zaś w marcu o 0,8 proc. (prognoza -0,4 proc.). PKB za I kwartał w Niemczech wzrósł 1 proc kwartalnie, znacznie powyżej prognozy na poziomie (0,5 proc.). PKB w całej strefie euro wzrosła w tym okresie o 0,5 proc., nie zmieniło to jednak nastawienia rynku.
Bardzo emocjonująco było na rynku międzynarodowym w środę, gdzie prócz spodziewanej gwałtownej reakcji na dane o amerykańskim deficycie rynkiem wstrząsnęły po raz kolejny pogłoski o rewaluacji chińskiego juana. Jedna z chińskich gazet podała, że juan zostanie zrewaluowany w przyszłym tygodniu, co natychmiast wzmocniło jena wobec dolara. Kurs USD/JPY spadł z 105,55 do 104,92. Pogłoski zwiększyły też zmienność na rynku EUR/USD. Kurs wspólnej waluty, po początkowej zwyżce do 1,2911, spadł następnie poniżej 1,2860, żeby następnie po dementi ze strony chińskich władz monetarnych wrócić do 1,2890.
Kluczem do rozwoju dalszej sytuacji stała się więc wysokość amerykańskiego deficytu handlowego z marcu. Wyniósł on tylko 55 mld USD (prognoza 61,5 mld USD). Spowodowało to natychmiastowy spadek EUR/USD z 1,2880 do 1,28, a później do blisko miesięcznego minimum na 1,2778.
Czwartkowe informacje o sprzedaży detalicznej w kwietniu w USA okazały się bardzo dobre. Zanotowano wzrost o 1,4 proc. i 1,1 proc. na poziomie bez samochodów. Liczba nowych bezrobotnych sięgnęła, co prawda, 340 tys. miało to jednak marginalne znaczenie. Informacje te spowodowały natychmiastowy spadek kursu eurodolara do najniższego poziomu w tym roku 1,2693. Dolar w kolejnych godzinach dalej zyskiwał i w piątek po południu spadł do 1,2617.
W piątek o godz. 14.30 euro było warte 1,2630 dolara.
Rekomendacje
Cień szansy na zatrzymanie dolara mają jeszcze tylko przyszłotygodniowe dane o przepływie kapitałów i inflacji w USA. Jeśli te informacje nie odstraszą inwestorów od dolara, należy spodziewać się ruchu kursu EUR/USD w kierunku 1,24.
PRZYGOTOWAŁ
Marek Węgrzanowski
WGI Dom Maklerski
KOMENTARZ MAKROEKONOMICZNY
Inwestycje zagraniczne: nie jest tak źle
W ostatnim czasie w mediach pojawiło się wiele informacji o kolejnych inwestycjach w przemyśle samochodowym, które ominęły Polskę, ponieważ zagraniczne koncerny wolały zainwestować w innych, sąsiednich krajach z regionu. Warto zwrócić uwagę, że przez ostatnich pięć lat Polska przegrała batalię o inwestycje Hyundaia, Kia Motors, Bridgestone’a, Hancooka, część inwestycji Toyoty i Peugeot-Citroena. Nie można jednak nie wspomnieć, że dotychczas wygraliśmy rywalizacje o motoryzacyjne inwestycje Opla w Gliwicach, Volvo we Wrocławiu, Michelina w Olsztynie, Faurecii w Grójcu i Wałbrzychu oraz części inwestycji Toyoty w Wałbrzychu. Trwają negocjacje z AwtoZazem, które mają na celu ożywienie produkcji w warszawskim Daewoo FSO. Sytuacja nie jest więc aż tak zła, jak można by sądzić z relacji mediów.
Trwa wyścig o inwestycje producenta ciężarówek MAN-a. Sprawa dotyczy ulokowania fabryki w Europie Wschodniej. W wyścigu tym udział biorą: Polska, Węgry, Rumunia i Słowacja. W naszym kraju miejscem inwestycji miałyby być Starachowice – ze względu na tradycje tego miasta w produkcji aut ciężarowych. Starachowice mogą też pochwalić się istnieniem specjalnej strefy ekonomicznej, która zapewnia przeróżne ułatwienia inwestycyjne. Niestety, na tym kończą się zalety Starachowic. Do wad z pewnością można zaliczyć brak dróg łączących Starachowice z innymi ważnymi miejscami ośrodkami przemysłowymi oraz brak infrastruktury socjalnej, takiej jak np. szkoły obcojęzyczne dla dzieci pracowników zza granicy.
Z inwestycjami zagranicznymi na terenie naszego kraju nie jest tak dobrze, jak byśmy chcieli, nie ma jednak powodów do przerażenia i myślenia, że inwestycje zagraniczne hurtowo omijają Polskę. Trzeba pamiętać, że w ostatnim czasie znacznie wzrosła konkurencja na rynku krajów poszukujących inwestorów zagranicznych, zwłaszcza, kiedy okazało się, że Rumunia i Bułgaria już w 2007 r. staną się członkami UE.
Polska musi skoncentrować wysiłki na poprawie konkurencyjności, poprzez budowę i unowocześnianie infrastruktury drogowej, zmniejszenie biurokracji oraz ograniczanie potrzeb budżetowych, które doprowadzają do tego, że rząd nie może wiele zaoferować inwestorom zagranicznym. Wdrożenie tych rozwiązań trwa i nie gwarantuje sukcesu. Warto skoncentrować wysiłki na pozyskiwaniu inwestycji w tych dziedzinach, w których Polska ma przewagę konkurencyjną w porównaniu z sąsiednimi krajami. Chodzi o dziedziny takie jak: służba medyczna, produkcja na zamówienie, outsourcing usług biurowych oraz badanie i rozwój w dziedzinach specjalistycznych (takich jak np. sektor IT, biotechnologia, usługi finansowe i specjalistyczna wysokojakościowa produkcja przemysłowa).
Przygotował
Richard Mbewe
WGI Dom Maklerski