Główny Urząd Statystyczny ogłosił wyniki sektora ubezpieczeniowego po trzech kwartałach 2005 r. Zysk netto skoczył aż o 108 proc. w porównaniu z wynikiem sprzed roku. To zasługa przede wszystkim ubezpieczeń majątkowych, gdzie firmy zanotowały wynik aż o 162 proc. lepszy. Ubezpieczenia na życie wypadły trochę gorzej (wzrost o 55 proc.).
Aktywa zakładów ubezpieczeniowych po trzech kwartałach sięgnęły 87,6 mld zł i były o 12 proc. wyższe w porównaniu z 1 stycznia tego roku. Przychody z lokat związanych z ubezpieczeniami życiowymi skoczyły o 50 proc., a te związane z ubezpieczeniami majątkowymi o 116 proc. Ubezpieczyciele zebrali też więcej składek od klientów, ale wzrost wyniósł zaledwie ok. 11 proc. Składki z ubezpieczeń na życie wzrosły o 19 proc., a składki z ubezpieczeń majątkowych (m.in. komunikacyjnych) tylko o 4 proc. Ale o 12 proc. wzrosła też wartość wypłacanych odszkodowań i świadczeń.
Zdaniem Zygmunta Kostkiewicza, wiceprezesa Commercial Union Polska, te fantastyczne wyniki nie oddają w pełni rzeczywistości. Zyski firm ubezpieczeniowych nie skoczyły bowiem dzięki lepszej koniunkturze. – Liczby wskazują, że na lokatach zarobił najwięcej dział ubezpieczeń majątkowych. To fałszywy obraz. Tak naprawdę chodzi o przyrost lokat z jednostek podporządkowanych. Ten przyrost był spowodowany głównie olbrzymią dywidendą z PZU Życie, która wpłynęła do majątkowego PZU – twierdzi prezes Kostkiewicz. A Grupa PZU ma olbrzymi wpływ na obraz rynku ubezpieczeniowego, bo kontroluje ponad połowę tego rynku – pisze „Gazeta”.